Lepiej mieć porozumienie, nawet jeśli nie jest ono idealne, niż nie mieć porozumienia - Jose Manuel Barroso przekonywał w Brukseli przywódców unijnych do przyjęcia budżetu na lata 2007-2013. Jutro początek szczytu UE.
Przewodniczący Komisji Europejskiej (KE) wezwał przywódców unijnych, by osiągając w tym tygodniu kompromis w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 pokazali, że "Unia Europejska funkcjonuje".
- Musimy odnieść sukces, w kryzysie znaleźć szansę, pokazać, że Unia Europejska funkcjonuje - apelował Barroso do unijnych przywódców. - W przeciwnym razie UE może ulec paraliżowi - ostrzegał.
Oceny, że Unia popadła w poważny kryzys, pojawiły się na początku czerwca po odrzuceniu podpisanego w zeszłym roku Traktatu Konstytucyjnego UE przez Francuzów i Holendrów w powszechnych referendach. Przywódcy mają zdecydować jutro, co dalej z unijną konstytucją.
Barroso sprzeciwił się wyrzuceniu jej do kosza. Przyznając, że jeśli inne państwa będą kontynuować ratyfikację, jakby nic się nie stało, może nastąpić "efekt domina", dlatego opowiedział się za pozostawieniem sobie "czasu do namysłu".
W sprawie budżetu przestrzegł, że "to nie czas, by grać narodową kartą". Jego zdaniem interesów narodowych trzeba bronić "w duchu europejskim". Dlatego "każdy kraj musi z czegoś ustąpić. Francja, Wielka Brytanii, Niemcy, Holandia i wiele innych krajów" - wyliczał.
Szef KE ocenił, że kompromisowy projekt budżetu przedstawiony przez kierujący pracami UE Luksemburg nie jest idealny, bo zdecydowanie zredukowana w stosunku do pierwotnej propozycji Komisji. Europie trudno będzie zrealizować wyznaczone cele - straszył Barroso, według którego ucierpią programy pobudzania wzrostu gospodarczego i konkurencyjności, w tym na przykład wsparcie dla badań naukowych i wymiany studentów Erasmus. - Brak porozumienia będzie jednak znacznie gorszy - zastrzegł.
W tej sytuacji Barroso zaproponował, by szczyt Unii Europejskiej uzgodnił plan budżetowy UE na lata 2007-2013 z zastrzeżeniem, że w 2008 roku można by zrewidować ten plan. Tłumaczył, że dziś nie sposób przesądzić, czy Unia nie będzie potrzebowała więcej pieniędzy, aby sprostać nowym wyzwaniom.
Szef KE odradził jednak otwieranie dyskusji na temat wydatków na wspólną politykę rolną, czego domaga się Wielka Brytania w zamian za zgodę na redukcję rabatu brytyjskiego, czyli wywalczonego ponad 20 lat temu upustu składki tego kraju do budżetu UE. Jego zdaniem, możliwe jest natomiast wygospodarowanie w obecnej puli na rolnictwo środków na dotacje rolne dla Rumunii i Bułgarii, po ich wejściu do UE w 2007 lub 2008 roku.
6774020
1