Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu podziału portfeli w przyszłej Komisji Europejskiej polityczna burza rozpętała się wokół nowej komisarz ds. rolnictwa Dunki Mariann Fischer Boel, która - zdaniem duńskiej opozycji - może popaść w konflikt interesów.
Boel zarzucono, że jako żona właściciela ponad 200-hektarowego gospodarstwa - na które rocznie przypada 60 tys. euro unijnych subwencji - może czerpać korzyści z decyzji, które podejmie jako komisarz zarządzający unijnym budżetem na rolnictwo.
Rzecznik Komisji Europejskiej Stefaan de Rynck poinformował we wtorek, że Boel przekazała przewodniczącemu przyszłej KE Jose Manuelowi Durao Barroso pisemne wyjaśnienie swej sytuacji, które obecnie analizują prawnicy Komisji.
Jak dodał de Rynck, każdy komisarz będzie musiał złożyć deklarację na temat ewentualnych konfliktów interesów, by zapewnić, że wszyscy członkowie KE będą mogli działać w pełni niezależnie, nie tylko od interesów państw członkowskich, ale także interesów prywatnych.
Zgodnie z Traktatem z Nicei, komisarze nie mogą angażować się w inną działalność zawodową, niezależnie od tego czy przynosi zyski czy nie.
Boel wyjaśniła, że gospodarstwo liczące 204 hektary prowadzi jej mąż, on też płaci podatki i dostaje unijne dopłaty. Taki stan rzeczy - argumentuje Dunka - nikomu nie przeszkadzał, gdy była ministrem rolnictwa w swym kraju i oczekuje, że będzie do zaakceptowania także podczas jej urzędowania jako komisarz UE ds. rolnictwa.
Barroso zadeklarował, że ma pełne zaufanie do duńskiej komisarz. Jednak członków przyszłej KE, która rozpocznie pracę 1 listopada, czekają jeszcze przesłuchania w Parlamencie Europejskim , gdzie zarzuty wobec Boel zapewne powrócą.