Kobiety na traktory” - to socjalistyczne hasło wcale się nie przedawniło. Przykład: w Szwecji w ciągu 10 lat liczba kobiet zajmujących się rolnictwem wzrosła aż o 1/3. Świetnie wykształcone, inwestują i modernizują gospodarstwa- jednym słowem biorą sprawy w swoje ręce i nie boja się ryzyka.
Jenny Alm dwa lata temu kupiła gospodarstwo pod Uppsalą. Dziś jej farma liczy 130 krów mlecznych i wciąż się powiększa. Zanim zdecydowała się na samodzielne prowadzenie hodowli, zdobywała doświadczenie pracując w innych gospodarstwach.
Jenny Alm, Szwecja: pracowałam na farmie, gdzie odpowiadałam za bydło, ale chciałam czegoś więcej- zając się całościowo ekonomią, maszynami, zwierzętami, tylko swój biznes dawał taką możliwość.
Jenny wierzy w nowoczesne rolnictwo i w to, że może przynosić spory dochód jej i jej rodzinie. Nie bała się zatem wziąć pożyczkę i zainwestować 7 milionów szwedzkich koron w nowoczesną oborę i maszyny.
Kobiet takich jak Jenny w Szwecji jest coraz więcej. Zgłaszają się na uczelnie, korzystają z pomocy Związku Szwedzkich Farmerów, bo wciąż kobietom ciężej starać się o kredyty, czy przejmować gospodarstwa po rodzicach.