Prezydent Jacques Chirac osobiście przekonywał francuskich rolników podczas otwartego w sobotę w Paryżu wielkiego corocznego salonu rolnego, by nie odwracali się plecami do Unii Europejskiej, której tyle zawdzięczają, i poparli podczas najbliższego referendum traktat konstytucyjny UE.
Francuscy chłopi są jednak sceptyczni i, jak ostrzega szef ich związku FNESA Jean-Marc Lemétayer w wywiadzie dla "La Tribune", mogą w większości powiedzieć Europie "nie". Sondaże wskazują, że 55-60 proc. w ogólne nie pójdzie głosować. Wszystko dlatego, że pomimo rekordowych zbiorów w 2004 r. średnie dochody rolnicze we Francji spadły aż o 6,7 proc., czego nie notowano od lat. Traf chciał, że kryzys przyszedł w pierwszym roku po rozszerzeniu UE i zarazem obowiązywania reformy wspólnej polityki rolnej z lata 2003 r. z Luksemburga więc rolnicy winią za to Brukselę.
Wielu dostało na Nowy Rok 32-stronicowe ostrzeżenie o nowych, zaostrzonych kontrolach w gospodarstwach. Wedle Lemétayera to przepełniło czarę, bo reforma miała biurokrację uprościć, tymczasem jest wręcz odwrotnie. Nawet za drobne uchybienie, jak brak kolczyka na krowim uchu, rolnikowi będzie grozić utrata całej pomocy z Brukseli. - Tego nie można zaakceptować - mówi szef FNSEA, związku znanego ze spektakularnych protestów chłopskich.
Sytuacja materialna francuskich rolników mocno się zróżnicowała w 2004 r. Zadowoleni są hodowcy bydła, poprawiają się nastroje hodującym trzodę chlewną czy drób, bo ceny wzrosły. Mniej zadowoleni są producenci mleka i masła w proszku, bo konsumpcja ani eksport nie rosną. Tragedia jest w winiarstwie, bo ceny spadły aż o 18 proc. w przypadku burgundów i o 6 proc., jeśli chodzi o wina bordoskie.
Najczarniej widzą przyszłość producenci zbóż - na skutek rewelacyjnych zbiorów ceny się załamały, a drogie euro i tani dolar powodują, że Unia Europejska, nawet dotując eksport, o czym ostatnio zdecydowali ministrowie rolnictwa UE, przegrywa na rynkach trzecich konkurencję ze zbożem amerykańskim czy argentyńskim. Gdyby nie subwencjonowany przez Brukselę skup interwencyjny, francuscy producenci zbóż wręcz masowo by plajtowali.
I o tym przypominał im Chirac podczas otwarcia 42. salonu rolnego w Paryżu, który do 6 marca ma odwiedzić ok. 700 tys. osób. Francja jest dziś drugim eksporterem produktów rolnych na świecie, a co najmniej do 2013 r. dochody rolników są zabezpieczone, bo to wymogła Francja przed rozszerzeniem Unii.
- Jeśli chce pan sobie strzelić w stopę, to niech pan to zrobi, ale potem proszę nie przychodzić z protestami - powiedział Chirac na salonie do rolnika, który przyjechał z antyeuropejskim transparentem. - Bez Europy nie mielibyśmy żadnej szansy obronić w przyszłości naszych interesów.
Na salonie są też wystawcy z dziesięciu nowych państw Unii i pierwszy raz z Chin.