Polscy eurodeputowani mogą nie otrzymywać pensji - przyznaje Ministerstwo Finansów. Powód? Zapomniano o niezbędnych przepisach. - Z biura poselskiego z dnia na dzień musiałem wszystko oddać. Nawet meble. To skandal! - oburza się Zbigniew Kuźmiuk.
Za to, jak nas potraktowano, premier powinien nas przeprosić - denerwuje się Zbigniew Kuźmiuk, który do europarlamentu dostał się z PSL. - To wstyd dla polskiego państwa - dodaje Adam Bielan (PiS). Polskie władze kompletnie zapomniały o pięćdziesięciu czterech posłach do Parlamentu Europejskiego.
Już wiadomo, że w lipcu nie otrzymają wypłat. Bez pensji mogą pozostać nawet przez kilka pierwszych miesięcy. Tyle bowiem może potrwać ustanowienie odpowiednich przepisów. - Aby dokonać wypłaty, musi być do niej podstawa. A takiej nie ma. To wyraźne zaniedbanie. Nie wiadomo ani ile ma zarabiać europejski poseł, ani kto dokładnie ma mu tę pensję wypłacić - mówi nam Izabela Laskowska z Ministerstwa Finansów. Trudno też ustalić, kto jest winny całemu zamieszaniu.
- Tkwimy w martwym punkcie. Nie wiadomo czy to rząd powinien wydać stosowne rozporządzenie, czy Sejm uchwalić odpowiednią ustawę. Jedno jest pewne: w lipcu na pensje dla eurodeputowanych nie ma raczej szans - dodaje Laskowska.
Ale na tym nie koniec. Ci eurodeputowani, którzy wcześniej byli posłami, teraz stracili podwójnie. - Z dnia na dzień staliśmy się bezrobotnymi i nikt nie chce się do nas przyznać. Od 1 lipca nie mam nawet opłaconej składki zdrowotnej. Nie żalę się, bo przecież na chleb mam. Ale fakt faktem, że potraktowano nas skandalicznie - mówi Zbigniew Kuźmiuk.
Do czasu zaprzysiężenia europosłowie zawiśli w próżni. Ci, którzy wcześniej zasiadali w Sejmie, z dnia na dzień musieli oddać wyposażenie biur poselskich. - W efekcie przyjmuję teraz wyborców siedząc na plastikowym krześle - żali się Kuźmiuk. - To kolejny przejaw bałaganu, który panuje w rządzie i MSZ - dodaje Bielan. - Widocznie dla naszych władz wejście Polski do UE było zaskoczeniem - ironizuje Bogusław Liberadzki, eurodeputowany z SLD.
Kto odpowiada za brak regulacji w sprawie statusu polskich eurodeputowanych? Sami zainteresowani najczęściej wskazują, że wypłatami powinien się zająć Sejm. - To bzdura. Niby dlaczego my? Wypłacamy pensje tylko posłom polskiego parlamentu - mówi Stanisław Kostrzewa, szef sejmowego biura informacyjnego. Nie poczuwa się też Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. - W polskim prawie nigdzie nie jest zapisane, że płacić mamy właśnie my - tłumaczy Ewa Haczyk, rzeczniczka UKiE.