Wszystko co eurodeputowany kupi sobie do biura za dietę z Brukseli (np. komputery, ksero) staje się jego własnością i po skończeniu kadencji niczego nie musi oddawać Parlamentowi Europejskiemu. Co zahamuje apetyty europosłów?
Europosłom pozostawiono dość dużo luzu, a unijne przepisy opierają się na założeniu, że będą oni wydawać pieniądze rozsądnie - mówi Michał Dzięba, koordynujący pracę najpierw euroobserwatorów, a teraz europosłów z Platformy Obywatelskiej.
Na początku sierpnia polscy europosłowie dostaną pierwsze pieniądze z Brukseli - 3700 euro na bieżącą działalność i prowadzenie biura poselskiego. I tak będzie co miesiąc do końca kadencji. Krajowy parlamentarzysta na utrzymanie biura dostaje z budżetu ok. 10 tys. zł. Ale kiedy poseł krajowy przestaje być posłem wyposażenie jego biura wraca do Kancelarii Sejmu. Wyposażenie biura europoseł zabiera ze sobą. I chociaż deputowani mają tworzyć "spisy wydatków", to nie muszą przechowywać faktur za zakupiony sprzęt, a to może utrudnić ewentualną kontrolę wydatków.
Prawnicy jednak radzą, aby na wszelki wypadek przechowywać rachunki za zakupione sprzęty - mówi Jacek Protasiewicz, europoseł z PO.
Protasiewicz od kilku tygodni remontuje pomieszczenia na przyszłe swoje biuro w centrum Wrocławia (z okien widać Ratusz), które zamierza otworzyć po wakacjach. Na razie euro przeznacza na remont i czynsz. Część wyposażenia, np. komputery, zamierza kupić za sierpniowy ryczałt.
Zdaniem Protasiewicza apetyty europosłów, którym żaden przepis nie zabrania np. zakupu samochodu na raty zamiast kserokopiarki, mogą zahamować jedynie wewnątrzpartyjne kontrole. PO już zobowiązała się do podawania do publicznej wiadomości półrocznych sprawozdań z gospodarowania środkami, które Parlament Europejski przekazuje do dyspozycji posłów. I zachęca inne ugrupowania do podobnych działań.
Poprosiliśmy Protasiewicza, aby popytał urzędników Parlamentu, czy spotkali się z przypadkiem, by jakiś europoseł kupił sobie za dietę samochód. - Bardzo się zdziwili - opowiada deputowany z PO. - Samochód? Przecież te 3 tys. euro nie wystarczą - mówili. Nie wpadli jednak na to, że można kupić auto np. na raty. Unia liczy na uczciwość i zdrowy rozsądek europosłów.
Nawet na brukselskich korytarzach przyznają, że zasady rozliczeń za prowadzenie biur mogą być naginane, dlatego być może nowy parlament powinien je zmienić. Podobnie jak wtedy, gdy okazało się, że deputowani brali kilkuset euro za przelot w klasie biznes, podczas, gdy w rzeczywistości latali tanimi liniami za kikadziesiąt euro. Teraz europarlament zwraca im tylko tyle, ile kosztował bilet.
Tymczasem Polacy zastanawiają się, czy za dobra trwałe kupione z eurodiet trzeba będzie w Polsce płacić podatki. Sekretarz PO Grzegorz Schetyna złożył już w tej sprawie interpelację na ręce ministra finansów. Liczy na odpowiedź w przyszłym tygodniu.
Mrowie biur
Już na starcie każdy europoseł ma do dyspozycji trzy biura: jedno w Strasburgu - wspólne dla posła i asystenta i dwa w Brukseli - osobno dla posła i dla asystenta. Biura są wyposażone w podstawowy sprzęt: biurko, krzesła, szafy, lampę i komputery z oprogramowaniem Microsoftu (jeden komputer w Strasburgu, dwa w Brukseli). Do tego dwie drukarki laserowe, telefony, faksy i telewizor (z transmisją posiedzeń plenarnych i głównymi kanałami telewizyjnymi krajów UE).
3700 euro miesięcznie ryczałtu poseł dostaje też na pokrycie kosztów poniesionych w kraju: podróże, prowadzenie biura w Polsce (wynajem, prąd, ubezpieczenie, sprzątanie itp.), zakup sprzętu i materiałów biurowych, opłaty telekomunikacyjne, korespondencję, kupno książek i gazet.
Wykaz dopuszczalnych wydatków zawierają wewnętrzne regulacje Parlamentu Europejskiego. Posłowie nie mogą finansować z nich osobistych potrzeb, działalności politycznej (przed wyborami np. Bogdan Pęk deklarował, że będzie dotował inicjatywy eurosceptyków) ani prezentów "natury politycznej". Jak pokazuje praktyka Europarlamentu, nie wszyscy korzystają z tego ryczałtu: np. Hiszpanom z grupy Zieloni/ Wolny Sojusz Europejski wystarczą biura w Strasburgu i Brukseli. Za to ich koledzy ze Szkocji wydają go niemal co do centa.
Oprócz diety na biuro polski europoseł dostaje też 9 tys. zł miesięcznej pensji, 262 euro ryczałtu za każdy dzień sesji parlamentu, 3600 euro rocznie na podróże i 12,5 tys. euro na pensje dla pracowników biur.