Jak co roku okres przedświąteczny to czas podwyżek cen żywności w sklepach i na targowiskach. Obserwacje i notowania cen prowadzone przez Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej a także informacje Głównego Urzędu Statystycznego zdają się potwierdzać - przed świętami handlowcy i przetwórcy węszą zysk, nieraz duży zysk, bo co jak co ale Polacy znani są z tego, na święta, najważniejsze święta w roku - Wielkiej Nocy rodziny szykują swoje stoły na zasadzie zastaw się a postaw się.
Co już zdrożało i jeszcze zdrożeje? Na pewno cukier - od początku roku podrożał o prawie 5% i będzie drożeć dalej. Pamiętajmy, że Krajowa Spółka Cukrownicza zamknęła ostatnio dwie cukrownie a Polska szykuje się do importu 300 tys. ton. Wzrost cen cukru z całą pewnością pociągnie za sobą wzrost cen m.in. słodyczy. Podrożeją z pewnością owoce. Co prawda na początku roku ceny jabłek, po ubiegłorocznym wysypie nieco staniały ale dużo więcej trzeba płacić za owoce z importu - średnio kilkanaście procent droższe są cytryny, mandarynki i pomarańcze. Skokowo wzrosła cena bananów - o ponad 40% Warzywa drożeją i ta tendencja utrzyma się do pierwszych zbiorów. Dlaczego? Bo podobnie jak owoce są produktem sezonowym i na wiosnę ich zapasy są niewielkie. Wzrost cen, wyższy niż przed rokiem, spowodował nieurodzaj w roku ubiegłym. Za nowalijki sprowadzane z zachodniej Europy trzeba płacić w euro a ta waluta kosztuje znacznie drożej niż przed rokiem. Z podobnego powodu drożeje ryż. Jego cena rośnie także na rynkach światowych. Importujemy również ryby. Wiadomo już, ze ten produkt podrożeje w ciągu kilku najbliższych miesięcy o kilka procent.
Drożeją także produkty najczęściej spozywane przez rodziny gorzej sytuowane. Na przykład makaron- mimo iż zboże nie jest drogie, ale ze względu na import pszenicy durum, zwanej także makaronową, można się spodziewać wzrostu cen. Powinien stanieć chleb, bo przecież w lutym pszenica w skupie była o prawie 40% tańsza niż w roku ubiegłym a zyto prawie o połowę. Okazuje się jednak, ze surowiec, czyli mąka stanowi raptem 5-10% ceny chleba. Reszta - to m.in. to koszty energii (prąd właśnie podrożał), koszty pracy i przede wszystkim koszt dowozu pieczywa.
Drożeje mięso. Ceny wieprzowiny poszły w górę już w roku ubiegłym (prawie o 10%), bo mamy do czynienia z tzw. dołkiem świńskim. Znawcy tematu wskazują na nadzwyczajny spadek, nienotowany w takiej wielkości od ponad 30 lat. Wiadomo już, że wiele zakładów mięsnych sięgnie po półtusze z importu. Podrożeje także wołowina, bo ponad 60% jej produkcji wysyłane jest na eksport. Na koniec drób - od początku roku mięso drobiowe podrożało o 11% i nadal będzie drożeć, bo gdy brakuje wieprzowiny konsumenci szukają kurczaków. Zdaniem ekspertów ceny drobiu wzrosną jeszcze o co najmniej 6%.
Na koniec zapytajmy - czy na wzroście cen skorzystają rolnicy? Na to się raczej nie zapowiada, bo nawet takie produkty jak mleko i jego przetwory na początku roku w sklepach były tańsze niż przed rokiem. Podobnie rzecz ma się z cenami skupu tego surowca. Potaniało masło, bo na rynkach światowych ceny poszły w dół. Jedyne pocieszenie w jajach - te jak wiadomo przed samymi świętami wielkanocnymi lubią drożeć.