Ministerstwo Rolnictwa przygotowało na prośbę wicepremiera i ministra finansów projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników. Jeśli projekt zostanie zaakceptowany przez rząd, to może trafić pod obrady Sejmu w październiku.
Emerytury rolnicze, a raczej nieszczelności systemu spędzały sen z powiek kilku ministrom finansów - już Leszek Balcerowicz przymierzał się do zmiany systemu, mówił o tym Marek Belka, dwukrotnie resort rolnictwa przygotowywał projekty nowelizacji, ale nigdy nie przeszły one przez parlament. Powszechnie wiadomo, że z systemu ubezpieczeń rolniczych korzystają też ludzie, którzy rolnikami nie są, lecz wykorzystują ustawę, by nie płacić wyższych składek na ZUS. Wystarczy mieć hektar ziemi i przez rok ją uprawiać, a automatycznie zostaje się zaliczonym do systemu rolniczych ubezpieczeń. I jeśli potem taki "rolnik" założy sobie dowolną firmę, np. zostanie taksówkarzem, to nadal może płacić tylko składki na Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS), by mieć ubezpieczenia emerytalne i zdrowotne. Taka składka to zaledwie około 214 zł kwartalnie.
Minister Kołodko chce przy okazji nowelizacji zaoszczędzić wydatków budżetowych na ubezpieczenie rolnicze. Niestety są małe szanse na znaczące zmniejszenie gigantycznych wydatków państwa na KRUS. Według wicepremiera Kalinowskiego oszczędności co prawda będą, ale jeszcze nie w przyszłorocznym budżecie, poza tym pojawią się nowe wydatki. W 2000 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że rolnicy są pokrzywdzeni w stosunku do innych grup ludności – okres odbywania zasadniczej służby wojskowej nie jest im wliczany do wysokości świadczeń emerytalnych. Trybunał nakazał wyrównanie tych praw i nastąpi to przy okazji nowelizacji. Nie wiadomo, ilu rolników złoży wniosek o wyrównanie, ale z grubsza można przyjąć że będzie to kosztowało budżet około 70 mln zł rocznie.
Projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników zakłada wprowadzenie następujących zmian:
Prawo do ubezpieczeń rolniczych będą mieć nadal wszyscy właściciele gospodarstw ponadjednohektarowych.
Resort rolnictwa szacuje, ze na skutek tych wszystkich zaproponowanych posunięć budżet zaoszczędzi około 80 mln zł.
Poszczególne resorty, które nadesłały swoje uwagi, nie zgłaszają specjalnych zastrzeżeń do projektu. Co prawda resort pracy zaproponował, by rolników posegregować w zależności od dochodów i tych "osiągających znaczne dochody" przerzucić do ZUS, ale nie podał żadnych podstaw prawnych i finansowych, na jakich można by to przeprowadzić. Zastrzeżeń nie będą też raczej miały związki zawodowe rolników. Ten system trzeba było uszczelnić, bo nie może być tak, by ludzie niezwiązani z rolnictwem korzystali z przywilejów ustawy rolnej – powiedział Wojciech Mojzesowicz z Samoobrony.