Złoty gwałtownie umocnił się pod koniec dnia do poziomu 4,60 zł za euro i 3,74 zł za dolara. Tak mocnego złotego nie było od 6-5 miesięcy. Dealerzy tłumaczą wzrosty kursu naszej waluty dużym popytem ze strony inwestorów zagranicznych i spodziewają się kontynuacji trendu w najbliższych dniach.
Złoty umocnił się o około 6 groszy względem euro i 4 grosze wobec dolara porównując do zamknięcia w piątek. Silne umocnienie złotego nastąpiło w drugiej połowie sesji przy stabilnym kursie euro- dolara. Około 17.00 odchylenie od parytetu wynosiło 1,7 proc. po mocnej stronie.
Prawdopodobnie uruchomione zostały jakieś zlecenia stop loss i stąd gwałtowne umocnienie. W ciągu dnia było spokojnie, choć utrzymywał się trend w kierunku umacniania złotego. Pod koniec dnia włączyli się inwestorzy z USA i aktywniejsi byli londyńscy gracze – powiedział PAP Robert Kęsicki, dealer Kredyt Banku. Złoty się umocnił przy stałym kursie euro-dolara. Jest koniec dnia, mniej płynny rynek, łatwiej było komuś zagrać na umocnienie złotego. Przez to komuś mogły się uruchomić automatycznie zlecenia stop loss – dodał Kęsicki.
Trudno powiedzieć, jakie są przyczyny takiego umocnienia. Sentyment na rynku się poprawia, ale nie wiadomo, jakie dokładnie czynniki miały główny wpływ. Dziś pojawiły się informacje o spadającym bezrobociu w maju, NBP podał dane o wzroście rezerw walutowych, rynek czeka na ponowne powołanie Marka Belki na premiera. Nie jest jednak pewne, czy tym można tłumaczyć taki wzrost kursu – powiedział Rafał Uss, dealer walutowy Raiffeisen Banku.
Wiceminister pracy Cezary Miżejewski poinformował w poniedziałek PAP, że stopa bezrobocia spadła w maju do 19,6 proc. z 20 proc. w kwietniu, natomiast na koniec czerwca może spaść do 19,2-19 proc. Narodowy Bank Polski podał zaś, że oficjalne aktywa rezerwowe wzrosły w maju o 173,0 mln euro do 29.908,8 mln euro.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski w najbliższy piątek (11 czerwca) ponownie powoła na szefa rządu dobrze postrzeganego przez rynek Marka Belkę. Analitycy i dealerzy zwracają uwagę na duży popyt na poniedziałkowej aukcji bonów skarbowych. Popyt na aukcji bonów wyniósł 4.887,39 mln zł i był niemal pięciokrotnie większy niż podaż.
Nastroje poprawiły się także na innych rynkach wschodzących. W Czechach umocniła się korona, podobnie było z węgierskim forintem. Mamy duży napływ kapitału do Czech, co powoduje także mocne wejście inwestorów z USA do Polski. Wyniki aukcji bonów pokazują też, że inwestorzy odzyskali zaufanie do polskiego rynku – powiedział PAP Marek Wołos z TMS. Zdaniem Wołosa teoretycznie możliwe jest umocnienie się złotego do poziomu 4,58 za euro i 3,72 za dolara. To może stać się już we wtorek lub w środę – powiedział Wołos.
Wzrostu kursu naszej waluty spodziewa się też Robert Kęsicki. W najbliższych dniach będzie małe odreagowanie, niemniej na razie będziemy mieli ruch w kierunku mocnego złotego. Generalnie jednak powinno być w miarę spokojnie do końca tygodnia ze względu na długi weekend i głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Belki dopiero w drugiej połowie czerwca – powiedział dealer Kredyt Banku.
Znaczny spadek rentowności obligacji
Duży popyt na bony był impulsem dla inwestorów, głównie krajowych, do kupowania polskich papierów dłużnych. Rynek oczekuje spadku rynkowych stóp procentowych związanego z większym zainteresowaniem polskim długiem.
Rentowności w poniedziałek spadły. To m.in. efekt dość mocnego popytu na bony skarbowe – powiedział PAP Kuba Szulc z Banku BPH. Zdaniem Szulca nie należy się jednak doszukiwać ścisłej korelacji między mocnym złotym a spadającymi rentownościami. Taka korelacja byłaby, gdyby inwestorzy zagraniczni sprzedając waluty jednocześnie kupowali obligacje. Przełożenia nie ma, bo nie widać, aby było dziś jakieś silne zainteresowania inwestorów zagranicznych polskimi papierami. Raczej kupowali je inwestorzy krajowi – powiedział Szulc. Około 16.45 dochodowość dwuletnich obligacji wynosiła 7,46 proc. wobec 7,63 proc. na zamknięciu w piątek. Rentowność papierów pięcioletnich rynek ustalił na poziomie 7,48 proc. w porównaniu do 7,60 proc., zaś dziesięcioletnich na poziomie 7,31 proc. w stosunku do 7,35 proc. w piątek.