Złoty był w piątek rekordowo silny wobec dolara, umocnił się także względem euro po tym, jak Platforma Obywatelska poparła rząd w kluczowym dla programu naprawy finansów publicznych głosowaniu nad ustawą o waloryzacji rent i emerytur. Sukces rządu spowodował także spadek rentowności polskich obligacji. Około 16.30 za dolara płacono 3,556 zł wobec 3,58 zł pod koniec dnia w czwartek. To najwyższy poziom relacji dolara do złotego od sześciu lat. Euro na koniec piątkowych notowań było wyceniane na 4,43 zł, podczas gdy w czwartek wieczorem na 4,46 zł.
Piątkowe notowania zaczęliśmy od 4,5-proc. odchylenia od parytetu na bazie czwartkowej informacji o możliwej porażce rządu w głosowaniu nad kluczową dla planu ustawą o waloryzacji rent i emerytur. W ciągu dnia mieliśmy jednak diametralną zmianę nastrojów po wypowiedziach przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, która ostatecznie poparła ustawę – powiedział PAP dealer walutowy z WestLB Paweł Gajewski. Złoty zaczął (po przyjęciu przez Sejm ustawy - PAP) zyskiwać w astronomicznie szybkim tempie i z odchylenia 4,5 proc. weszliśmy ostatecznie na 5,7-5,8 proc. odchylenia od parytetu – dodał.
Zdaniem Gajewskiego nic nie wskazuje na to, aby złoty zaczął silnie tracić na wartości na początku przyszłego tygodnia. Dealer WestLB ocenia jednak, że nie należy spodziewać się kontynuacji tak gwałtownego umocnienia, jakie obserwowaliśmy w piątek.
Złoty jest bardzo silny. Wydaje się, że ten trend na razie jest niezagrożony, aczkolwiek zacznie powoli wytracać swoją siłę. Nie jest możliwe, żeby złoty wzmacniał się w nieskończoność. Przegłosować plan to jedno, a zrealizować go - to drugie – powiedział Gajewski. Teraz na rynku dużą rolę odgrywa psychologia. Niewykluczone, że mamy też do czynienia z dużym zleceniem z zagranicy przed przeprowadzeniem jakiejś inwestycji w Polsce, np. prywatyzację albo budowę jakiegoś nowego zakładu – dodał.
Według rozmówcy PAP złoty wzmacnia się nie tylko z powodów politycznych. Dużą rolę odgrywa też to, że weszliśmy do Unii Europejskiej. Z założenia jesteśmy krajem stabilniejszym finansowo, a to powoduje, że zaczęli się nami interesować także inwestorzy z Azji, którzy do tej pory lekceważyli ten rynek – uważa Gajewski. Dobre informacje ze sceny politycznej spowodowały także wzrost cen obligacji.
Około 16.40 rentowność dwuletnich papierów wynosiła 7,95 proc. w porównaniu do do 8,07 proc. w czwartek późnym popołudniem. Dochodowość obligacji pięcioletnich rynek ustaliła się na poziomie 7,93 proc. w porównaniu do do 8,01 proc. w czwartek. W przypadku obligacji dziesięcioletnich było to 7,55 proc. wobec 7,62 proc.
Kołuda spodziewa się, że początek tygodnia upłynie pod znakiem wydarzeń na rynkach bazowych. "Otwarcie w poniedziałek będzie zależne od tego, co się wydarzy na rynkach bazowych. W piątek wieczorem trafią na nie dane makroekonomiczne z USA i one będą decydować o nastrojach inwestorów" - uważa dealer obligacji w Banku Millennium, Piotr Kołuda. W następnych dniach będziemy czekać na serię danych makro u nas. Rynek będzie oczywiście też zwracał uwagę na kwestie polityczne, ale wygląda na to, że następny tydzień pod tym względem będzie spokojny – dodał.
GUS w poniedziałek ogłosi dane o produkcji w czerwcu oraz o cenach produkcji. W środę GUS zaprezentuje dane o koniunkturze w przemyśle, budownictwie i handlu w lipcu, a w piątek opublikuje ceny żywności w I połowie lipca.