- Za niecały miesiąc rozpocznie się wypłata zaliczek na dopłaty bezpośrednie dla rolników - powiedział wczoraj w Brukseli minister rolnictwa Jerzy Pilarczyk.
Zaliczki będą wynosić 50 proc. kwoty opłaty przysługującej rolnikowi. - Polscy rolnicy będą mogli dostać należne im pieniądze o kilka tygodni wcześniej, niż wynikałoby to z normalnego kalendarza, który zakłada rozpoczęcie wypłacania dopłat 1 grudnia - poinformował szef resortu rolnictwa.
Polska chciała zapewnić swoim rolnikom wcześniejsze dopłaty w pełnej wysokości, ale na to nie zgodziła się Komisja Europejska.
W poniedziałek minister Pilarczyk usłyszał natomiast od komisarz ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel, że Polska może zacząć wypłacać 50-procentowe zaliczki od 16 października. Resztę pieniędzy polscy rolnicy dostaną w normalnym terminie.
Minister Pilarczyk argumentował, że zaliczki są potrzebne ze względu na tegoroczną suszę. Przekonywał, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa poradzi sobie z dodatkową pracą, obliczeniem i wypłaceniem zaliczek.
Najpierw pieniądze mają trafić do najbardziej dotkniętych suszą regionów - Kujaw,Wielkopolski, Pomorza, Podlasia i Warmii.
To nie jedyna sprawa, którą zajmował się w Brukseli minister rolnictwa. Polska zabiega w Komisji Europejskiej o to, by w tym roku, m.in. z powodu suszy, obniżone zostały parametry jakościowe skupowanego zboża.
Jak wyjaśnił szef resortu rolnictwa, z takim wnioskiem do Komisji zwróciła się Austria, a Polska wniosek ten poparła.
- Przedstawiciele Komisji Europejskiej zapewnili, że przeanalizują tę sprawę - powiedział dziennikarzom Pilarczyk, uczestniczący w dwudniowej Radzie Ministrów Rolnictwa.
Uzyskanie zgody Komisji na obniżenie parametrów jakościowych skupowanych zbóż może być jednak trudne. Polska nadal ma bowiem problemy z pozbyciem się z magazynów zapasów interwencyjnych zbóż.
- Komisja obawia się, że jeśli umożliwi nam skupowanie zboża gorszej jakości, znowu powstaną jego nadwyżki w naszych magazynach - powiedział minister rolnictwa.
Jednym z głównych tematów Rady Ministrów Rolnictwa UE jest jednak reforma rynku cukru. Polska podtrzymuje tutaj swoje negatywne stanowisko do propozycji unijnej. Zdaniem ministra Pilarczyka jest ona w tej formie "nie do przyjęcia".
Reforma przewiduje m.in. redukcję w UE w ciągu dwóch lat - od 2007 roku - o 39 proc. minimalnej ceny cukru oraz o 42,6 proc. ceny buraków cukrowych.