Polska będzie "przy każdej okazji" dążyć do zmiany decyzji UE, żeby stopniowo wprowadzać nowe dopłaty do produkcji mleka, roślin energetycznych i orzechów w nowych państwach UE, w tym w Polsce - zadeklarował w Brukseli wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa.
Polski rząd dołączył do decyzji Piętnastki jednostronne oświadczenie, w
którym zarzucił Unii, że zmierza w ten sposób do "erozji rezultatów negocjacji z
Kopenhagi". Plewa przyznał jednak także, "że rozwiązania, o których dzisiaj
zdecydowano, niosą również pewne konsekwencje pozytywne dla polskich
rolników".
Decyzja Rady UE przesądza sposób dostosowania Traktatu
Akcesyjnego do uzgodnionej w zeszłym roku reformy wspólnej polityki rolnej, w
tym zwłaszcza metod wsparcia sektora mleczarskiego. Ministrowie zaaprobowali też
zamrożenie kwot (limitów) produkcji mleka do sezonu 2014/2015
włącznie.
Plewa zapowiedział w związku z tym walkę o większą kwotę
mleczną, niż łączny limit wynegocjowany w grudniu 2002 na szczycie w Kopenhadze
(9,38 mln ton, wliczając tzw. rezerwę restrukturyzacyjną).
"Nadal
będziemy podejmować wysiłki i przy każdej okazji będziemy dążyć do zmiany tej
sytuacji. Nasze członkostwo w Unii dopiero się rozpoczyna, a nie kończy, z
związku z tym będziemy mieli lepsze możliwości, aby zmienić tę sytuację" -
powiedział Plewa polskim dziennikarzom.
Zwrócił uwagę, że "nie jesteśmy
osamotnieni", ponieważ podobne stanowisko zajęły kraje Grupy Wyszehradzkiej i
trzy państwa bałtyckie. Przyznał jednak, że nie dołączyły one do polskiego
oświadczenia, lecz wypowiadały się indywidualnie.
Plewa odmówił
"spekulacji" na temat tego, czy Polska złoży skargę na dyskryminację polskich
rolników do Trybunału UE. Nie chciał też powiedzieć, o ile mniej pieniędzy
dostaną polscy producenci wskutek zastosowania schematu wynegocjowanego dla
dotychczasowych dopłat bezpośrednich dla rolników wobec nowych dopłat do mleka w
proszku i do masła.
Ten schemat to 25 proc. należnych dopłat w pierwszym
roku, a następnie kolejno 30, 35, 40, 50, 60, 70, 80, 90 i 100 proc. w 2013
roku. Na szczycie w Kopenhadze w grudniu 2002 roku postanowiono, że nowe państwo
członkowskie może zwiększać ten odsetek o 30 punktów procentowych z unijnego
funduszu rozwoju wsi i z własnego budżetu.
Mówiąc o "pewnych
konsekwencjach pozytywnych dla polskich rolników", Plewa nawiązał do
argumentacji komisarza UE ds. rolnictwa Franza Fischlera, który wymienia:
możliwość pełnego wykorzystania wynegocjowanych pułapów dopłat dzięki nowemu
systemowi pojedynczej płatności (od hektara), zwolnienie z tzw. dyscypliny
finansowej i modulacji, znaczne uproszczenia administracyjne i tymczasowe
zwolnienie z kontroli wdrożenia zaostrzonych reguł jakości produkcji, jej
zgodności z przepisami o dobrostanie zwierząt, ochronie środowiska
itp.
Zasada dyscypliny finansowej zakłada automatyczne cięcia wydatków
rolnych w obecnych państwach członkowskich, jeżeli ich suma przekroczy ustalony
z góry łączny pułap. Modulacja to stopniowa redukcja dopłat bezpośrednich w celu
wygospodarowania środków na pokrycie kosztów reform i na zwiększenie funduszy
rozwoju wsi.
W oświadczeniu dołączonym przez rząd do decyzji Piętnastki
czytamy: "Polska stoi na stanowisku, że rozszerzenie mechanizmu stopniowego
wprowadzania płatności bezpośrednich na nowe dopłaty do mleka, orzechów, roślin
energetycznych i w perspektywie także w innych sektorach zwiększy różnice w
poziomie wsparcia producentów między Polską a Piętnastką i doprowadzi do erozji
rezultatów negocjacji z Kopenhagi".
Odnosząc się do decyzji Piętnastki,
aby zamrozić kwoty mleczne do 2015 roku, rząd oświadczył też: "Polska powinna
mieć możliwość wykorzystania w okresie 2008/2009-2014/2015 dodatkowej w stosunku
do kwoty mlecznej rezerwy restrukturyzacyjnej, żeby uwzględnić rezultaty
dostosowań strukturalnych w sektorze mleczarskim i spadek zużycia mleka w
gospodarstwach rolnych".