SLD i UP poprą budżet 2004, PO i LPR odrzucą, PiS może dyskutować, PSL wyraża wątpliwość czy Sejm rozmawia o budżecie czy planie wicepremiera Jerzego Hausnera. W środę w Sejmie rozpoczęła się debata nad budżetem państwa na 2004 r.
Nikt, łącznie z przedstawicielami rządu nie ma wątpliwości, że jest to budżet bardzo trudny i że jego ewentualne przyjęcie będzie miało poważne implikacje społeczno-ekonomiczne. Jednak przedstawiciele klubów parlamentarnych różnili się zasadniczo w ocenie przyjętych założeń, ich skutków oraz konieczności wprowadzania proponowanych rozwiązań.
Rzeczywisty optymizm według Jaskierni
Zdaniem Jerzego Jaskierni (SLD), budżet na 2004 r. oparty jest na "optymizmie wzrostu gospodarczego i to optymizmie rzeczywistym". Jaskiernia dodał, że (...)wielkim problemem budżetu jest wysokość deficytu. To prawda, że jest on zbyt wysoki. Zastanówmy się wspólnie w Izbie, czy można tu coś zmienić. Jaskiernia przyznał też, że Polska osiągnęła niebezpieczny pułap poziomu długu publicznego w relacji do PKB. Jego zdaniem niezbędna jest również reforma finansów publicznych, dlatego nawoływał opozycję do współpracy z koalicją. Według niego, jeżeli reformy nie zostaną przeprowadzone, Polskę czeka katastrofa.
Katastrofa według Gilowskiej
O katastrofie mówiła również Zyta Gilowska (PO). Jednak według niej katastrofa ta nastąpi, jeśli przyjmie się założenia budżetu. Jej zdaniem, faktyczny poziom deficytu wynosi 63,5 mld zł. W jej opinii jest to rekord bezwzględny i absolutny, rekord całego systemu transformacji. Posłanka PO dodała, że jest to najgorszy budżet od początku transformacji.
Polska wchodzi w stadium bardzo poważnego kryzysu już nie tylko finansowego, ale i konstytucyjnego - powiedział w imieniu PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem po przekroczeniu 60% wydatków państwa jest oczywiście wyjście, aby funkcjonować, ale jest nim zmiana konstytucji. Dodał, że należy się zastanowić nad planem awaryjnym, a takiego nie widzi.
Histeryczna atmosfera według Kalinowskiego
Szef klubu PSL Jarosław Kalinowski zwrócił w Sejmie uwagę, że rząd wprowadza projekt budżetu, a jednocześnie proponuje tzw. plan oszczędnościowy przygotowany przez wicepremiera Jerzego Hausnera. Debatę prowadzimy w dziwnej sytuacji i histerycznej atmosferze – dodał Kalinowski. Według niego to analitycy wprowadzają w błąd społeczeństwo podając informacje że polski dług publiczny przekroczy 60%. Kalinowski dodał, że Polsce nie grozi katastrofa finansów publicznych, ani tzw. kryzys argentyński.
Klub Unii Pracy wezwał do pracy nad budżetem 2004 ponad podziałami partyjnymi. Zdaniem Andrzeja Aumillera deficyt budżetowy jest "częścią polskiej rzeczywistości" i jeśli program wicepremiera Hausnera nie zostanie przyjęty, nie ma szans na jego radykalne zmniejszenie.
Brak realizmu według Grabowskiego
Brak realizmu przy konstruowaniu ustawy budżetowej zarzuciła rządowi LPR i zapowiedziała głosowanie przeciwko dalszemu rozpatrywaniu tego projektu. Dariusz Grabowski zauważył, że od kilku lat następuje systematyczny spadek udziału dochodów budżetu w produkcie krajowym brutto. Różnice z powodu spadku dochodów pokrywane są obecnie w coraz większym stopniu pożyczkami.
W opinii Grabowskiego, przy tworzeniu projektu budżetu rząd nie wziął pod uwagę, że znaczna podwyżka VAT np. na materiały budowlane ograniczy radykalnie popyt w budownictwie. Poseł uważa, że następować będzie stopniowe podnoszenie cen do poziomu zbliżonego w Unii, przedsiębiorstwa zagraniczne będą miały wolny dostęp do rynku i przejmą część naszego popytu oraz produkcji.