Tysiące kierowców będzie musiało wyciągnąć kolejne pieniądze z portfeli na ubezpieczenie swoich samochodów. Jeśli oszukali ubezpieczyciela i zawyżyli przysługującą im zniżkę, teraz będą musieli dopłacić nawet kilkaset złotych.
W weryfikacji kierowców pomoże system stworzony przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Gromadzi on dane o kolizjach i ich sprawcach. To narzędzie kontroli ma szansę zostać uruchomione pod koniec stycznia. Testy zintegrowanego systemu danych w ramach UFG zakończyły się w ubiegłym miesiącu. Wzięło w nich udział dziesięć największych towarzystw ubezpieczeniowych, m.in. PZU, Warta, Hestia czy Allianz. System pozwoli zdemaskować kierowców, którzy okłamywali ubezpieczyciela, deklarując wyższe zniżki niż im przysługują za bezszkodową jazdę.
- Szacujemy, że około 10 proc. klientów deklarujących najwyższą zniżkę nie powinno jej otrzymać, ponieważ wcześniej mieli szkody. Baza UFG nie zawiera jeszcze danych o szkodach od wszystkich ubezpieczycieli, a zatem udział klientów podających błędne dane jest wyłącznie szacunkowy - powiedziała Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU SA.
Jak zapewniają przedstawiciele ubezpieczycieli, na lepszej kontroli skorzystają przede wszystkim dobrzy kierowcy. Nie będą musieli płacić wyższych składek, pokrywając w ten sposób strat ubezpieczycieli spowodowanych przez oszustów.
Zdaniem Marcina Tarczyńskiego z Polskiej Izby Ubezpieczeń nie należy spodziewać się jednak spadków cen, bo ubezpieczenia komunikacyjne w Polsce należą do najniższych w Europie .
- Ustalanie cen polis to indywidualna decyzja każdego ubezpieczyciela. Warto natomiast zauważyć, że lista czynników wpływających na ceny ubezpieczeń komunikacyjnych absolutnie nie kończy się na nowym narzędziu z UFG. Jest wiele innych, często ważniejszych kwestii – wyższy VAT, oznaczający wyższe ceny w warsztatach, bardzo duże straty, jakie ubezpieczyciele od kilku lat ponoszą na ubezpieczeniach komunikacyjnych, wzrost wartości wypłacanych odszkodowań, kwestie związane z zadośćuczynieniami itp. - wyjaśnia Tarczyński.
Kiedy system zacznie funkcjonować, kilka minut wystarczy ubezpieczycielowi na weryfikację deklarowanych przez kierowcę zniżek. Na monitorze agenta wyświetli się informacja, czy kierowca w ciągu ostatnich 5 lat miał jakąś kolizję. Dodatkowo będzie można sprawdzić historię pojazdu i wykupionych polis, w tym AC, dane o wypłaconych odszkodowaniach, jak i odmowach takich wypłat.
Docelowo system ma działać w trybie online, co uniemożliwi jakiekolwiek oszustwa, ale nie wiadomo, czy firmy będą chciały wprowadzić takie rozwiązanie. W tej chwili ubezpieczyciel musi zawiadomić UFG o podpisaniu umowy ubezpieczeniowej.
- W ustawie jest zapisane, że firma ma do 14 dni na przesłanie do nas informacji o zmianach w polisie. Na zapytanie ubezpieczyciela przesyłamy informację o liczbie wypadków, w których uczestniczyło dane auto lub kierowca - wyjaśnia Aleksandra Biały, rzecznik prasowy Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
Z naszych informacji wynika, że część firm prosi klientów o napisanie oświadczenia o braku kolizji. Jeśli klient skłamie, oświadczenie będzie podstawą dochodzenia dodatkowych należności przez ubezpieczyciela. Niektóre podmioty na rynku już rozpoczęły takie działania.
200 tys. aut bez ważnego OC na drogach
Zdaniem ekspertów w tym roku możemy spodziewać się nawet 20-procentowej podwyżki składek ubezpieczenia OC. Z podobnym wzrostem cen mieliśmy do czynienia w roku ubiegłym.
W ubiegłym roku była ona na podobnym poziomie. Jednym z czynników, który na pewno ma wpływ na ich wzrost, jest duża liczba kierowców, którzy w ogóle nie opłacili ubezpieczenia.
Z szacunków UFG wynika, że po polskich drogach może jeździć około 200 tysięcy pojazdów bez ważnego OC.
- Ten odsetek może się jeszcze zwiększyć, gdyż nadal trwa weryfikacja bezpośrednio u ubezpieczycieli, części policyjnych zgłoszeń - zaznacza Joanna Pasturczak, dyrektor Pionu Opłat UFG.
Niemal 70 proc. braku opłaconego OC wykrywa policja podczas prewencyjnych kontroli pojazdów, ale podobne prawa mają organy właściwe w sprawach rejestracji pojazdów, straż graniczna, organy celne oraz Inspekcja Transportu Drogowego.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat, czyli od utworzenia Funduszu, za brak ważnego ubezpieczenia ukarano ponad 120 tysięcy kierowców samochodów osobowych, maszyn rolniczych i ciężarówek, którzy zapłacili łącznie ponad 250 mln złotych kar.
Oszczędność czy milionowe zadłużenie?
Jazda bez ważnego OC może nas słono kosztować. Jak wynika z opublikowanych właśnie nowych stawek opłat karnych za brak OC najwięcej zapłacą kierowcy ciężarówek i autobusów (3170 złotych). Kierowcy samochodów osobowych będą musieli wyłożyć 1980 złotych, motocykliści - 400 złotych i rolnicy - 120 złotych.
- Dzięki przeprowadzonym usprawnieniom w bazie danych o polisach OC, coraz częściej przeprowadzamy też własne kontrole – mówi Elżbieta Wanat-Połeć, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Na przykład osoby, które według danych Ośrodka Informacji UFG - mają przerwę w ubezpieczeniu tego samego auta – proszone są przez Fundusz, o okazanie ważnej polisy OC lub zapłatę kary za jej brak.
Kara za brak OC może się okazać dopiero początkiem ogromnych kosztów. W razie spowodowania wypadku nieubezpieczonym pojazdem koszty wszelkich roszczeń będzie musiał pokryć właściciel pojazdu.
To na kierowcy i właścicielu pojazdu spoczywa obowiązek zwrotu UFG odszkodowania, które Fundusz wypłaci ofiarom komunikacyjnego zdarzenia. Z danych UFG wynika, że średnia wartość szkody to ok 10 tysięcy złotych. Ale są i tacy, co mają do zwrotu prawie 700 tysięcy złotych.
- Wypadek drogowy może zdarzyć się każdemu z nas. Osoby, które spowodowały wypadek, a nie mają ważnego OC, będą finalnie musiały ponieść koszty naprawienia szkód z własnej kieszeni - wyjaśnia Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Warto też dodać, że ofiary wypadków mogą domagać się od sprawcy dożywotniej renty za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, a wtedy sprawca będzie płacił za swoje zaniedbanie do końca życia.
- Koszty związane ze szkodami osobowymi, szczególnie z rentami czy zadośćuczynieniami mogą być naprawdę ogromne i iść nawet w miliony złotych. Niech więc każdy, kto wpadł na bardzo głupi pomysł „zaoszczędzenia” poprzez niewykupienie OC, pomyśli sobie teraz, że ma właśnie do spłacenia dług w wysokości powiedzmy 1 mln zł. To nie jest rzecz nierealna, więc naprawdę lepiej zastosować się do obowiązku posiadania OC - przestrzega przedstawiciel PIU.