Okazało się, że rok pracy nad sławnym już pakietem ustaw ubezpieczeniowych to za mało, by ustanowić dobre prawo.
Do sejmowej komisji finansów publicznych trafiły już dwa projekty nowelizacji feralnej ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Niezależnie od siebie propozycje zmian złożyli posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Ich zmiany dotyczą jednak tylko jednej kwestii - wykreślenia słowa, które powodowało, że policję trzeba było wzywać do każdej stłuczki. Mamy jednak nadzieję, że ujawnienie przez nas innych, nawet bardziej kontrowersyjnych i absurdalnych zapisów nowej ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, przyczyni się do tego, że posłowie tym razem przyłożą się do pracy i stworzą nowy, porządny dokument.
Absurdy do zmiany
A co należałoby jeszcze zmienić? Choćby doprecyzować w przypadku jakich napraw konieczne są dodatkowe badania techniczne. W zapisie wystarczyłoby doprecyzować, że chodzi o naprawy powypadkowe i znieść granicę odszkodowania 2 tys. zł. Obecny przepis przewiduje bowiem, że badanie techniczne jest konieczne przy wypłacie każdego odszkodowania z polisy AC lub OC, jeśli wyniesie ono co najmniej 2 tys. zł. Absurd tej sytuacji polega na tym, że nawet wtedy, gdy szkodą będzie wybita szyba i skradzione radio, konieczne będzie przeprowadzenie dodatkowego badania technicznego. Nie będą one natomiast wymagane, gdy w tańszym samochodzie uszkodzimy wahacz lub felgę, których wymiana czy naprawa z pewnością nie będzie kosztowała 2 tys. zł.
Wątpliwości budzi również zapis, który przewiduje, że osoba kupująca od nas samochód ma możliwość zdecydowania w ciągu 30 dni, czy chce korzystać dalej z naszej polisy, czy kupić własną. Co to dla nas oznacza? Gdy wybierze pierwszy wariant, ubezpieczyciel nie zwróci nam składki za niewykorzystany okres ubezpieczenia. Jeśli zdecyduje się na drugi - możemy liczyć na zwrot "nadpłaconej" składki.
Ministerstwo interpretuje
W nowych ustawach ubezpieczeniowych zapomniano dopisać tzw. przepisy przejściowe. Powoduje to, że nie wiadomo, jak traktować umowy ubezpieczenia zawarte na starych warunkach. Czy podlegają one starym przepisom, czy nowym" Wątpliwości mieli sami ubezpieczyciele. Część z nich zastosowało rozwiązania nowego prawa, część postanowiło zachować prawa nabyte. To jednak zdaniem Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) prowadziło do chaosu i sporów kompetencyjnych. Dlatego też PIU zwróciła się we wtorek do ministra finansów z prośbą o interpretację, jak postępować. Podobne pytanie zadaliśmy rzecznikowi resortu finansów w poniedziałek. Wczoraj wieczorem otrzymaliśmy odpowiedź (chyba nawet wcześniej niż PIU): - Należy przyjąć, że nowe przepisy będą miały zastosowanie tylko do umów zawartych od 1 stycznia 2004 roku - napisał Wiktor Krzyżanowski, rzecznik Ministerstwa Finansów.
Będzie chaos
- To dopiero będzie chaos - zwraca uwagę jeden z ubezpieczycieli, który nie zgodził się na podanie nazwiska. - Nowe przepisy zniosły tzw. franszyzę redukcyjną, co oznacza, że musimy wypłacić odszkodowanie nawet za najmniejszą, najtańszą szkodę. Według starych przepisów, żeby uzyskać odszkodowanie szkoda nie mogła być mniejsza niż równowartość ok. 400 zł. Interpretacja resortu finansów powoduje, że właścicielom polis wystawionych do 31 grudnia 2003 roku, ale ważnych jeszcze w tym roku, w przypadku gdy będą mieli drobną szkodę, której wartość nie przekroczy 400 zł, nie będzie przysługiwało odszkodowanie. Natomiast ten, kto kupił polisę OC po 1 stycznia, za tą samą szkodę otrzyma odszkodowanie - wyjaśnia.
Niemniej przyjęta interpretacja oznacza korzyść dla tych, którzy ubezpieczyli się w zeszłym roku, a sprzedadzą samochód w tym. Nie stracą składki za niewykorzystany okres ubezpieczenia. Ich polisy rozwiążą się automatycznie po 30 dniach od daty sprzedaży auta, a nadpłacona składka zwrócona. Jest jeszcze jeden pozytyw naszych publikacji - specjaliści z resortu finansów sami zaproponowali wyjaśnienie nam pozostałych spornych przepisów nowych ustaw ubezpieczeniowych.