Dopłaty z budżetu państwa do dobrowolnych ubezpieczeń upraw i zwierząt gospodarskich mają zastąpić krajową pomoc w przypadku wystąpienia klęsk żywiołowych. Rząd przeznaczył na ten cel 55 milionów złotych. Sam pomysł może jest i dobry, ale jego wykonanie pozostawia już wiele do życzenia. Ustawa ta bowiem w obecnym kształcie dzieli rolników na lepszych i gorszych , ponieważ nie obejmuje wszystkich upraw . Nie będą mogli z niej skorzystać na przykład producenci jabłek i warzyw. Dlatego też nie ma charakteru ustawy powszechnej.
Zdaniem zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych należy ją poszerzyć aby był to instrument powszechnie stosowany i wykorzystywany przez wszystkich rolników. Konieczne jest też zwiększenie środków finansowych przewidzianych na jej realizacje bo obecna suma zarezerwowana w budżecie państwa nie starczy nawet na zadania, które obecnie obejmuje.
- Należy przede wszystkim zwiększyć środki przeznaczone na utylizacje padłych sztuk. Nie można też zapomnieć o większych funduszach na trzodę chlewną bo jak pamiętamy w ubiegłym roku już w maju skończyły się pieniądze przeznaczone na ten gatunek zwierząt. I ewentualnie ustawę poszerzyć o inne gatunki zwierząt, których ubezpieczenie można byłoby dotować. Koniecznie więc ustawa ta wymaga poprawy – mówi Robert Nowak, członek zarządu KRIR.
Powołana przez MR i RW komisja konkursowa podpisała już umowy na oferowanie ubezpieczeń z dopłatami z 5 firmami ubezpieczeniowymi, które złożyły najlepiej przygotowane oferty.
Teraz więc piłka leży już po stronie Komisji Europejskiej. Jeśli tylko resort rolnictwa z Brukseli otrzyma akceptacje ustawy to będzie można uruchomić środki finansowe przeznaczone na ten cel aby rolnicy mogli korzystać z dobrodziejstwa ubezpieczeń z dopłatami z budżetu państwa. Jednak szkoda, że tylko wybrani.