Lada dzień wejdzie w życie ustawa o ubezpieczeniach rolniczych. Organizacje rolnicze krytykują ustawę za to, że dzieli rolników na lepszych i gorszych i żądają jej szybkiej nowelizacji.
Kiedyś ubezpieczenia upraw i zwierząt były obowiązkowe teraz korzystają z nich tylko największe gospodarstwa. A w przypadku wystąpienia klęski żywiołowej pomoc jaką oferuje państwo jest niewielka.
- Jedynym narzędziem, jakie państwo może stosować są kredyty klęskowe, które na dobrą sprawę wielu gospodarstwom nie pomagają tylko powodują pogorszenie sytuacji ekonomicznej. – mówi Jan Krzysztof Ardanowski wiceminister rolnictwa
Ma to zmienić ustawa o ubezpieczeniach rolniczych. Uprawy rolne będą objęte dopłatami w wysokości od 35 do 45 % składki. W przypadku większości zwierząt dotacje pokryją połowę kosztów ubezpieczenia.
Organizacje rolnicze krytykują ustawę za to, że dzieli rolników na lepszych i gorszych. Szansy skorzystania z tanich ubezpieczeń nie mają producenci warzyw oraz sadownicy. A tam ryzyko wystąpienia klęski żywiołowej jest największe.
Najwyższe są też straty spowodowane na przykład przymrozkami. Ale to nie jedyne zarzuty: - Zwierzęta gospodarskie są ubezpieczone tylko teoretycznie, praktycznie ubezpieczenie jest znikome, ponieważ zdarzenia losowe wymienione w ustawie zdarzają się bardzo rzadko – mówi Roman Kotowicz z Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Ubezpieczenie nie obejmuje padnięcia zwierząt w wyniku nieszczęśliwego wypadku, czy choroby. A to może wprowadzać rolników w błąd. Nadal nierozwiązany zostanie także problem utylizacji padłych sztuk.
Ministerstwo Rolnictwa przyznaje, że ustawa nie jest bez wad. - Rozważamy jak tę ustawę znowelizować by rozszerzyć na cały zakres składek rolniczych, ewentualnie zróżnicować wielkość składek tych najbardziej ryzykownych i związanych z największymi odszkodowaniami. – dodaje Jan Krzysztof Ardanowski.
Ale zdaniem resortu na nowe rozwiązania przyjdzie jeszcze czas. Najpierw trzeba sprawdzić ilu rolników będzie zainteresowanych tą formą wsparcia. Do rozdysponowania jest 55 milionów złotych.
To powinno wystarczyć na objęcie ubezpieczeniem z dopłatami miliona 600 tysięcy hektarów powierzchni upraw rolnych oraz półtora miliona sztuk zwierząt gospodarskich.