Najwięcej kontrowersji i obaw wywołała sprawa finansowania rolniczych polis przez budżet państwa.
Co roku z państwowej kasy na pomoc dla rolników poszkodowanych przez klęski żywiołowe idą setki milionów złotych. Rolnicy nie ubezpieczają się, gdyż nie mają na to pieniędzy. Receptą mają być polisy, do których dopłaca państwo. Zdaniem Izb Rolniczych pomysł jest wprawdzie dobry, ale lista upraw i zwierząt gospodarskich, które będzie można w ten sposób ubezpieczyć zbyt krótka.
Rząd nie zgadza się z tymi zarzutami. Resort rolnictwa zakłada, że sukcesem byłoby, gdyby w pierwszym roku działania ustawy czyli w 2006 polisy z rządowymi dopłatami wykupiło 10% rolników. Problemem mogą być jednak fundusze na ten cel. Ich wysokość co roku ma określać Sejm.
Są też inne zastrzeżenia. Opozycja twierdzi, że ustawy to nic innego jak kiełbasa wyborcza. A skutek tego może być taki, że ustawa już od mementu uchwalenia będzie wymagała zmian. Szacuje się obecnie tylko 20% rolników ubezpiecza swoje uprawy i zwierzęta gospodarskie.