Ptak_Waw_CTR_2024

Ubezpieczenia rolne z dopłatą państwa

13 marca 2009
Rolnikom pozostało już tylko trzy i pół miesiąca na obowiązkowe ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich.
Państwo pokrywa 1/2 wysokości składki jeśli ubezpieczy się połowę upraw. Na razie, do końca ubiegłego roku, polisy wykupiło niecałe 80 tys. rolników (to zaledwie 6 procent gospodarstw i 1 milion 700 tys. hektarów).

Pozostali na spełnienie obowiązku mają czas do 30 czerwca. Jeśli tego nie zrobią zapłacą kary – równowartość 2 euro/ha. I wielu na pewno wybierze karę. Pierwszy powód to wysokie składki.

Głównie za jedno z największych ryzyk, czyli suszę, która ostatnio zdarza się corocznie w wielu regionach (Podlasie, Pomorze, Kujawy, Wielkopolska, cały pas zachodni aż po Zieloną Górę). Właśnie tam wysokość składki sięga 10 procent wartości ubezpieczenia. (więcej niż na Podkarpaciu, Śląsku i Małopolsce).

A ustawa przewiduje budżetową opłatę tylko wówczas, gdy składka nie przekracza 6 procent wartości ubezpieczenia. Składki są wysokie również za ubezpieczenia od przymrozków i powodzi.

Ustawa przewiduje minimalną wielkość zniszczeń, za które zakład musi zapłacić odszkodowanie. W przypadku suszy jest to 25 procent szkód w plonie głównym. Jeśli przymrozki, powódź, ujemne skutki przezimowania czy grad zniszczą minimum 10 procent plonu ubezpieczyciel również zobowiązany jest do wypłaty odszkodowania.

Ale, gdy szkody spowodowane jakąś klęska są ogromne, firmy mają prawo zwrócić się o rekompensaty z budżetu państwa.

Wszystko to jednak nie jest takie proste, bowiem na dopłatę liczyć można tylko wówczas, gdy zawrze się ubezpieczenie w jednym z trzech towarzystw z listy Ministerstwa Rolnictwa. Przepisy nie dopuszczają też dowolnego ustalania wysokości ubezpieczenia. Górny limit jest ograniczany ustawowo.

Rolnik ma obowiązek ubezpieczenia 1/2 swoich upraw. Tylko jakie tereny ma ubezpieczyć? Jak wybrać? Na pewno chciałby te, na których ryzyko wystąpienia klęski lub jej groźnych skutków jest największe.

Tymczasem, mimo wysokich składek, nie wszystkie firmy chcą ubezpieczać tereny zalewowe czy tzw. „górki gradowe” i nikt ich do tego nie zmusi. Gospodarz nie zostanie ukarany jeśli dwa zakłady nie zechcą zawrzeć z nim umowy lub składki będą bardzo wysokie. Trzeba mieć jednak dowody na piśmie. Ale kto się tym zechce zajmować? Jeździć po firmach, tracić czas? Taniej będzie zapłacić karę.

Jesienią były podjęte próby nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach rolnych. Zakłada ona między innymi wyższy udział pomocy państwa dla rolników ubezpieczających się od suszy na terenach mocno na nią narażonych. Projekt został wysłany do zaopiniowania przez Ministerstwo Finansów.

Niestety, utknął tam na dłużej. I raczej nie ma już szans, by nowa ustawa została uchwalona przed 1 lipca. Poza tym, już wiadomo, że budżetowe środki na dopłaty do ubezpieczeń na ten rok zostały obcięte do 150 mln zł.

Rolnicy nie spełnią swojego obowiązku, nie tylko dlatego że to drogo kosztuje, ale również dlatego, że agendy rządowe nie prowadzą żadnej akcji mobilizującej ich do wykupywania polis. O konieczności ubezpieczeń w rolnictwie mówi się od dawna.

Pierwszy rok tego obowiązku pokazuje, że rolnicy się do nich nie spieszą. Ale z drugiej strony ustawa w tej sprawie była już kilkakrotnie nowelizowana i ciągle nie spełnia oczekiwań zainteresowanych. Kiedy doczekamy się takich przepisów, które rzeczywiście pomogą rolnikom i nie puszczą z torbami firm ubezpieczeniowych ani nie będą zbyt kosztowne dla budżetu państwa.
Emisja - niedziela, 8.00


POWIĄZANE

W grudniu 2024 r, mają wejść w życie regulacje europejskie dotyczące wylesiania ...

Komentarz w sprawie Wyroku TSUE - Unia Europejska nie pozwala na zakaz używania ...

Trwa serial związany z "alkotubkami". Po tym, jak w zeszłym tygodniu premier Don...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę