Oboje z mężem otrzymujemy po ok. 350 zł renty inwalidzkiej. Liczyliśmy, że teraz, po pierwszym sierpnia, dostaniemy od Unii rentę strukturalną, która jest wyższa od tego, co daje nam KRUS. Tymczasem dowiadujemy się, że nic się nam nie należy. Jak zatem żyć za tak skromne pieniądze? - pyta Zuzanna Siutek z Czułówka (powiat krakowski). To tylko jeden przykład; rolników z Małopolski, rozczarowanych trudnymi do spełnienia wymogami Brukseli, jest znacznie więcej. Dotąd tylko 265 osób z Małopolski złożyło wnioski o przyznanie renty strukturalnej.
Państwo Siutkowie część gospodarstwa przekazali synowi już znacznie wcześniej; dziś gospodarzą na ok. 4 hektarach, które jednak chcą mu jak najszybciej zapisać: schorowani i już niemłodzi, nie mają sił do dalszej pracy. Obecnie utrzymują się przede wszystkim z przyznanej im przez Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego renty inwalidzkiej, wynoszącej jednak zaledwie po 350 zł na osobę. Kiedy zatem jakiś czas temu dowiedzieli się, że po wejściu Polski do wspólnoty będą mogli ubiegać się o "unijną" rentę strukturalną, wyższą od KRUS-owskiej, nie kryli radości. Zaraz z początkiem sierpnia pani Zuzanna udała się do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Krakowie, gdzie dowiedziała się, że, niestety, "renta z Brukseli" jej się nie należy, bo otrzymuje pieniądze z KRUS. Ale nie dowierza, by to była ostateczna odpowiedź. - Przecież mogę zrezygnować z renty inwalidzkiej; na pewno jest jakaś możliwość - zastanawia się w rozmowie z "Dziennikiem".
Rozczarowana jest także Zofia Łach z Nieszkowic Małych (powiat bocheński), która wcześniej planowała, że uprawiane dziś przez siebie 4,74 ha podzieli pomiędzy szóstkę dzieci i przejdzie na zasłużony odpoczynek, finansowany przez UE. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy dowiedziała się, że - chcąc otrzymywać rentę strukturalną - całe gospodarstwo musi przekazać jednemu następcy. - Co mam teraz robić? Może jednak zapiszę wszystko jednemu z synów, ale czy on zdoła spłacić całą piątkę? - pyta retorycznie.
Znacznie lepszej myśli jest Leszek Nowak z Michałowic, choć i jego trapią wątpliwości. Na pozór jego sytuacja jest bardzo dobra. Wszystkie formalności, związane ze złożeniem wniosku, pozałatwiał w ciągu jednego dnia: sytuacja własnościowa jego sześciu hektarów jest uregulowana, nie zalega też z opłatami składek w KRUS. Ma tylko jedno dziecko, nie przeżywa zatem rozterek związanych z wyborem, któremu potomkowi dać majątek. Syn ukończył szkołę rolniczą, zatem również wymóg udokumentowania kwalifikacji zawodowych następcy jest spełniony. Nie wie jednak, od którego momentu zacznie dostawać pieniądze. - Przepisy mówią, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinna wydać decyzję do 40 dni. Po jej otrzymaniu mam pół roku na przekazanie gospodarstwa. Czy to oznacza, że rentę zacznę dostawać dopiero po sześciu miesiącach? A jeśli tak, to z czego będę żył przez te pół roku? Żona mi zmarła 7 lat temu, nie mam zatem żadnych innych źródeł dochodu. Równocześnie moje gospodarstwo jest nastawione na chów trzody chlewnej, której ceny są ostatnio bardzo niestabilne. Jeśli synowi nie powiedzie się i zbankrutuje? Co w międzyczasie z nami będzie? - Leszek Nowak jest pełen obaw.
Natomiast pan Gustaw Drewno z Sokołowic 1 (koło Koszyc) jest zdecydowany wydzierżawić swoje 5 ha prężnemu, młodemu sąsiadowi, którego gospodarstwo liczy 50 ha i chętnie je powiększy. - Ziemi nie sprzedam; choć moje dzieci rozjechały się po świecie, nie mogę wykluczyć, że któreś tu wróci - uzasadnia. Jest natomiast inny problem: rolnik, który otrzymuje rentę strukturalną, może na własne potrzeby pozostawić sobie maksimum pół ha ziemi (czyli 50 arów). Tymczasem działka, na której pan Gustaw chciałby uprawiać warzywa, liczy 56 arów. - Nie wiem, co z tym zrobić, bo poletko jest tak usytuowane, że tych 6 arów nie sposób wydzielić - rozmówca "Dziennika" zastanawia się nad sposobem rozwiązania problemu. Ale wyjście z sytuacji musi być: wraz z żoną nie mają już zdrowia do dalszej pracy, zaś emerytura z KRUS-u - jak wyliczyli - byłaby znacząco niższa od renty z Brukseli.
Inny rolnik z Małopolski, również niemłody i bardzo już schorowany właściciel 7-ha gospodarstwa, chciałby majątku się pozbyć, ale... szkoda mu dopłat powierzchniowych, których po sprzedaniu ziemi nie będzie już, rzecz jasna, otrzymywał. Równocześnie szans na pozostawienie gospodarstwa w rodzinie - a tym samym "pozostawienie" w niej dopłat - nie ma, bo dzieci "uciekły do miasta" i na ojcowiznę wracać nie zamierzają. - Może jednak jest jakiś sposób, by otrzymywać i rentę, i dopłaty? - pyta.
To tylko przykłady rozterek i wątpliwości trapiących rolników z Małopolski; pytań jest znacznie więcej i nie na wszystkie z nich można już dziś uzyskać jednoznaczną odpowiedź. Uruchomiony kilkanaście dni temu program rent strukturalnych, finansowanych przez Unię Europejską, jest bowiem całkiem nowy także dla pracowników resortu rolnictwa i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR).
*
Przypomnijmy, że od pierwszego sierpnia rolnicy mogą ubiegać się o
przyznanie im finansowanej przez Brukselę renty strukturalnej; wnioski należy
składać w powiatowych oddziałach ARiMR.
Ubiegający się o rentę rolnik swoje gospodarstwo będzie mógł albo odsprzedać, albo przekazać dziecku lub wydzierżawić. Ale gospodarstwo musi w całości trafić do jednego potomka, kupującego bądź dzierżawcy: nie można rozparcelować go i podzielić. Jednym z celów programu - jaki jest wdrażany także w innych krajach "dziesiątki", która po pierwszym maja dołączyła do UE - jest bowiem zmniejszenie charakterystycznego dla nowych krajów członkowskich rozdrobnienia gospodarstw rolnych, a tym samym zwiększenia ich efektywności.
Gospodarstwo ubiegającego się o rentę nie może być mniejsze niż 1 ha; po jego pozbyciu się rolnik otrzyma rentę w wysokości 210 procent najniższej emerytury. Za 2 ha - 213 procent, za 3 ha 216 procent (dziś byłoby to 1432 zł brutto) itd. Za każdy hektar doliczane jest zatem po 3 procent kwoty najniższej emerytury. Maksymalna powierzchnia, uwzględniana przy wyliczaniu renty, nie może jednak przekroczyć 23 ha, bo wysokość świadczenia nie może być większa niż 430 procent najniższej emerytury. Renta może być zwiększona o 60 procent kwoty najniższej emerytury, jeżeli przekazane gospodarstwo stanowiło źródło utrzymania dla obojga małżonków, którzy w dniu jego przekazania spełniają określone warunki.
Ale nie każdy rolnik może występować o świadczenie. Ma do niej prawo tylko ten gospodarz, który ukończył 55 lat i przepracował na gospodarstwie co najmniej 10 lat, musi być również ubezpieczony w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i opłacać w niej składki (jeśli ma zaległości, musi je uregulować). Rentę może pobierać przez 10 lat, ale najwyżej do ukończenia 70. roku życia. Potem będzie otrzymywać emeryturę z KRUS-u, która, niestety, w wielu przypadkach będzie niższa od wypłacanej przez Brukselę.
Osoba pobierająca rentę strukturalną podlega obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego. Zaliczkę na podatek dochodowy i składkę na ubezpieczenie zdrowotne będzie odprowadzać Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
W przypadku, gdy osoba pobierająca rentę strukturalną w okresie jej otrzymywania nabędzie prawo do emerytury ustawowej z KRUS, renta strukturalna będzie wypłacana w wysokości pomniejszonej o kwotę tej emerytury.
Trzeba też pamiętać, że renta strukturalna opodatkowana jest podatkiem dochodowym na zasadach określonych w przepisach o podatku dochodowym od osób fizycznych.
*
Na finansowanie rent strukturalnych w latach 2004-2006 zaplanowano
środki w wysokości 640,5 mln euro. Według szacunków Ministerstwa Rolnictwa
środki te wystarczą na wsparcie ponad 70 tys. beneficjentów. Jeśli chętnych
będzie więcej, resort wystąpi natychmiast do Komisji Europejskiej o dodatkowe
pieniądze.
Jednak w ocenie Krzysztofa Kosińskiego, dyrektora Małopolskiego Oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, nie będzie takiej potrzeby, przynajmniej w odniesieniu do naszego województwa. Już pierwsze dwa tygodnie funkcjonowania programu dowiodły bowiem, że wielu chętnych nie spełni wymogów stawianych przez Brukselę. Jednym z nich jest ubezpieczenie w KRUS, tymczasem wśród naszych rolników jest wielu tzw. dwuzawodowców, za których składkę do ZUS odprowadza pracodawca. W efekcie - choć zainteresowanie programem jest bardzo duże i wiele osób pyta o szczegóły, wnioski o przyznanie rent złożyło dotąd tylko 265 rolników.