Trzmiel dla przeciętnego Polaka to głośno buczący owad podobny do pszczoły, ale znacznie większy. Ale dla polskiego rządu to przedmiot działalności prawodawczej i ożywionej korespondencji między ministerstwami.
"Trzmiel to najskuteczniejszy zapylacz naturalny, jego praca jest znacznie
wydajniejsza niż innych owadów, a dzięki długiemu ryjkowi sięga dna kwiatów o
głębokich kielichach" - czytamy na internetowej stronie poświęconej ogrodnictwu.
W ciągu minuty odwiedza średnio 20-30 kwiatów. - Trzmiele są bardziej
systematyczne i pracowite od pszczół - potwierdza Katarzyna Tykarska z firmy
Rol-Eko, która importuje te owady. - Są niezbędne przy hodowli pomidorów, bo
pszczoły nie chcą ich zapylać. Są też mniej agresywne.
Jednak
trzmiele znalazły naturalnego wroga - fiskusa, który postanowił, że od 1 maja na
towar pod nazwą "trzmiel ziemny" (oznaczony symbolem Polskiej Klasyfikacji
Wyrobów i Usług 01.25.10) stawka podatku VAT wzrośnie z 3 proc. do 22
proc.
Taki sam los spotkał entomofagi, czyli organizmy wykorzystywane
jako naturalni wrogowie szkodników roślin. - Krewniaków kleszczy wykorzystuje
się do zwalczania przędziorków, a pożyteczne pluskwiaki biegają po liściach i
zjadają groźnego mączlika, czyli białą muszkę - tłumaczy Tykarska.
W
obronie trzmieli i entomofagów stanęli entomologowie i sadownicy, a także
Ministerstwo Rolnictwa, które już 14 maja poprosiło resort finansów o
przywrócenie preferencji podatkowych dla trzmieli.
- Bez entomofagów
nie ma mowy o rolnictwie ekologicznym. Naturalni wrogowie szkodników będą
obłożeni wyższą stawką VAT niż chemiczne środki ochrony roślin - alarmował
prof. Zbigniew Dąbrowski z warszawskiej SGGW.
Fiskus myślał aż trzy
miesiące i wymyślił wreszcie, że trochę przesadził z VAT-em na trzmiele i
entomofagi - nowa stawka to 3 proc. Odpowiednie rozporządzenie musi jeszcze
podpisać minister.