Do kilku dużych kancelarii prawniczych trafiły pierwsze zlecenia przygotowania pozwów przeciwko dyrektorom i prezesom w spółkach którzy przekraczając swoje uprawnienia angażowali swoje firmy w walutowe transakcje opcyjne. Roszczenia wobec prezesów i dyrektorów finansowych przekraczają miliony złotych.
Pieniądze te zamierzają odzyskać właściciele spółek, m.in. inwestor giełdowy Zbigniew Jakubas z upoważnienia spółki Fereco. Dyrektor finansowy spółki zainwestował 160 mln zł w opcje i stracił 100 mln zł.
Warto jednak zauważyć, iż ściągnięcie ogromnych kwot jest mało realne, bowiem dyrektorzy finansowi - główni księgowi zwykle zatrudniani byli w spółkach na podstawie umowy o pracę, więc ich kodeksowa odpowiedzialność sprowadza się do trzech pensji. Mogą ponieść pełną odpowiedzialność jeśli pracodawca – spółka udowodni im winę umyślną. To nie będzie łatwe, chyba, że sądy uznają taką biorąc pod uwagę nadzwyczajna lekkomyślność lub niedbalstwo. Inaczej odpowiadać będą członkowie zarządu – prezesi lub wiceprezesi. Ich odpowiedzialność wynika z kodeksu spółek handlowych, który nie limituje wysokości odszkodowania. Jeśli sąd uzna winę po uprawomocnieniu się wyroków może być tak, że „winowajca” do końca życia będzie spłacał raty odszkodowania.
Udowodnić winę nie będzie łatwo. Właściciele spółek będą musieli udowodnić, czy członek zarządu , który nie zawsze miał specjalistyczną wiedzę o opcjach walutowych (zwłaszcza o opcjach typu call i o bankowych propozycjach asymetrycznych umów), przed podjęciem decyzji o ich sprzedaży konsultował się z ekspertami, którzy znali się na tzw. AZIP-ach (zintegrowanych asymetrycznych instrumentach pochodnych). Przypomnijmy AZIP (asymetryczny złożony instrument pochodny ) polega na tym, że banki w zawartych umowach ogólnych (ramowych) z mleczarniami, rzeźniami lub gorzelniami namawiały je (wyznaczone przez kierownictwa osoby współpracujące z obu stron) do potwierdzania umów kombinowanych typu dwa w jednym, czyli np. możliwości zabezpieczenia się przed ryzykiem kursowym (np. wzmocnienia się złotówki) typu CALL i PUT, przy czym operacja typu CALL zawsze była dwukrotnie wyższa (odpowiednio jak np. 200 tys. euro na PUT i 400 tys. euro na CALL). Chodziło o to, by zarabiał zawsze i to dwukrotnie więcej bank w przypadku, gdy wartość złotówki maleje. AZIP nie wymyśliły banki działające w Polsce lecz ich mocodawcy – spółki matki – a więc duże banki zagraniczne.
Opinia banku , który oferował opcje nie powinna, zdaniem niektórych znawców prawa, powinna brać pod uwage, nawet, gdy powoływać się na nią będzie pozywany dyrektor finansowy. W firmach, które chciały zarobić na opcjach – podejmowane przez menedżerów jako decyzje wykraczające poza zwykła działalność, określane w statutach spółek, nie zwalniają od odpowiedzialności za szkody, niezależnie od ocen dbania o staranność w działaniu kadry zarządzającej.