Dzisiaj rząd wróci dziś do dyskusji nad projektem przyszłorocznego budżetu. Zgodnie z przyjętymi wczoraj założeniami deficyt budżetowy w 2005 roku ma wynieść 38,8 miliarda złotych, wzrost PKB 5 procent, a inflacja 2,8 procent.
Premier Marek Belka powiedział, że założenia te przyjmują bardzo ostrożną ocenę tego, co może się wydarzyć w gospodarce w najbliższych dwóch latach.
Przewiduje się między innymi pewien wzrost stóp procentowych, 9-procentowy w stosunku do tego roku wzrost dochodów, a o 3,7 procent wzrost wydatków. Średnia cena dolara w przyszłym roku ma wynieść 3 złote 81 groszy, a euro 4 złote 58 groszy.
Z wypowiedzi ministra finansów Andrzeja Raczki wynika, że w tym roku relacja długu publicznego do PKB ma wynieść 54,8 procent, a więc zbliżać się do drugiego progu bezpieczeństwa, a w 2005 roku zmieścić się w przedziale od 55 do 60 procent.
Jeśli dług publiczny przekracza 60 procent, to w następnym roku w ogóle nie może być deficytu budżetowego. To zaś wymaga albo cięć wydatków państwa, między innymi na cele społeczne, albo istotnego wzrostu dochodów.
Szef resortu finansów jest jednak dobrej myśli. Według niego w następnych latach relacja ta będzie się stabilizować.