Średnioterminowa strategia finansów publicznych rządu została skonstruowana w oparciu o optymistyczne założenia wysokiego, ponad pięcioprocentowego wzrostu gospodarczego w najbliższych latach. Rząd deklaruje, że chce racjonalizować, a nie ciąć wydatki publiczne.
Średnioterminowa strategia jest jednym z elementów pakietu dokumentów, na podstawie których reformowane mają być finanse państwa. Jak poinformował wicepremier Jerzy Hausner, rząd zgodził się na dzisiejszym posiedzeniu co do jej założeń, ale oficjalnie przyjmie strategię w przyszłym tygodniu.
Średnioterminowa strategia ma doprowadzić do spełnienia przez Polskę kryteriów Traktatu z Maastricht pod koniec 2007 rok, tak by możliwe było zastąpienie złotego przez wspólną walutę europejską. Jej kluczowe założenie to redukcja deficytu budżetowego o 5-7 miliardów złotych rocznie do poziomu 2,6 procent Produktu Krajowego Brutto w 2007 roku. Dla nas kluczowe jest utrzymanie takiego tempa wzrostu gospodarczego, które nie groziłoby przegrzaniem gospodarki i nie zakłóciłoby równowagi makroekonomicznej, a jednocześnie gwarantowałoby zmniejszenie deficytu oraz relacji długu publicznego do PKB – powiedział na konferencji po posiedzeniu rządu minister finansów, Andrzej Raczko.
Tym nie mniej z braku reform finansów publicznych i z powodu ekspansji fiskalnej państwa w przyszłym roku deficyt wzrosnąć ma do 45,5 miliarda złotych (5,3% PKB) z 38,8 miliarda (4,8% PKB) planowanych na rok bieżący. Hausner powiedział jednak, że w 2005 roku deficyt nie może przekroczyć 38,8 miliarda złotych.
Raczko nie powiedział jednak dokładnie, gdzie Rada Ministrów chce szukać oszczędności, by zrealizować ambitne plany ograniczenia deficytu budżetowego. Rząd chciał dziś jakoś załagodzić reakcję rynku na to, że nie potwierdzi szczegółów dotyczących strategii. Pozostaje pytanie na czym będzie oszczędzać, żeby ograniczać deficyt do założonego przez Hausnera poziomu – powiedział Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.