Międzynarodowy rynek ropy w ciągu najbliższych dni i tygodni czeka stagnacja lub lekki spadek – oceniają eksperci. Ceny przestały się zmieniać, bo czynniki wpływające na ich wzrosty i spadki się równoważą. Po wzrostach z ostatnich tygodni można oczekiwać, że część inwestorów zdecyduje się zrealizować zyski.
Na początku roku ceny ropy spadły do poziomów niewidzianych na rynku od sześciu lat. W styczniu za baryłkę ropy Brent płacono poniżej 50 dolarów. Później notowania tego surowca ruszyły w górę, by na początku maja przekroczyć poziom 67 dolarów za baryłkę. Teksańska ropa Crude jeszcze w marcu była warta poniżej 45 dolarów i w ciągu półtora miesiąca podrożała o jedną trzecią. Maj przyniósł jednak zastopowanie wzrostów.
– Ropa znajdowała się w ostatnim czasie w trendzie wzrostowym – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Paweł Grubiak, doradca inwestycyjny i członek zarządu Superfund TFI. – Obecnie mamy taką sytuację, że ropa znajduje się w konsolidacji. To, że ropa nie ma siły do dalszych wzrostów, wynika między innymi z czynników makroekonomicznych, czyli niezbyt dobrych danych płynących z krajów OPEC. Dlatego że kraje OPEC nie wstrzymują, nie ograniczają produkcji, wręcz przeciwnie, zwiększają ją.
Paweł Grubiak zwraca też uwagę na zmianę sytuacji w Zatoce Perskiej.
– Bardzo ważnym elementem dla strony podażowej jest to, co się dzieje w Iranie. Czyli zapowiedzi ministra rządu irańskiego, że w sytuacji, gdy rządy zachodnie ograniczą sankcje ekonomiczne nałożone na ten kraj, ten zwiększy zdecydowanie produkcję ropy naftowej.
Niskie ceny na świecie utrzymywane są głównie dzięki Stanom Zjednoczonym, które rozpoczęły masową sprzedaż surowca w zeszłym roku, po zajęciu przez wspieranych przez Rosję separatystów części Ukrainy. Utrzymując ceny ropy na niskich poziomach, Amerykanie pozbawili Kreml pokaźnej części dochodów eksportowych, ograniczyli finansowanie modernizacji rosyjskiej armii i tym samym jej zdolności ofensywne. Od podpisania przed trzema miesiącami rozejmu rosyjsko-ukraińskiego rozpoczęły się wzrosty cen ropy.
– Z drugiej strony mamy informacje sprzyjające wzrostowi cen ropy, płynące ze Stanów Zjednoczonych, czyli malejące zapasy w Stanach Zjednoczonych i zmniejszenie produkcji w USA spowodowane mniejszą liczbą odwiertów ropy łupkowej – zwraca uwagę doradca inwestycyjny i członek zarządu Superfund. – Tak że te dwa elementy się na razie znoszą, w związku z tym ropa znajduje się w konsolidacji cenowej.
Sytuacja na Ukrainie wciąż jest niepewna, o czym świadczy ostrzał Mariupola, a ceny czarnego złota są najwyższe od grudnia, stąd można się spodziewać w najbliższym czasie ich schodzenia w dół. Analitycy Goldman Sachs przewidują nawet, że w ciągu kolejnych pięciu miesięcy ceny mogą powrócić do poziomów z początku roku. Takiego scenariusza nie wyklucza także rozmówca Newserii Inwestor.
– Wydaje mi się, że teraz może też dojść do pewnej realizacji zysków, dlatego że ropa była jednym z lepszych instrumentów do zarabiania w ubiegłym miesiącu – ocenia Paweł Grubiak z Superfund. – W związku z tym będzie siłą rzeczy tendencja do zamykania pozycji długich i otwierania pozycji krótkich.
7261653
1