Premier Kazimierz Marcinkiewicz: od 1 kwietnia rolnicy dostaną 450 mln zł dopłat do paliwa. Komisja Europejska: Nic nie wiemy o takim programie. A powinniśmy wiedzieć.
Dopłaty do paliwa dla rolników były jedną z najważniejszych obietnic PiS i Lecha Kaczyńskiego w kampanii wyborczej. Miały zrekompensować wsi rosnące ceny paliw.
Rolnicy argumentują, że tańsze paliwo im się należy. W cenie oleju napędowego, którego używają do maszyn rolniczych, zawarta jest akcyza. Jej znaczna część idzie na drogi. - Przecież my kombajnami nie jeździmy po drogach, tylko po polach - przekonują. Inny argument działaczy rolniczych: wielu rolników leje nielegalnie do baków dwukrotnie tańszy olej opałowy. Jak będą dopłaty, to przestanie się to opłacać.
Dopłaty nie są pomysłem nowym. Od 2001 do 2004 r. rolnicy dostawali bony paliwowe, którymi płacili na stacjach. Potem bony zniknęły.
PiS w kampanii obiecał im podobne rozwiązanie, zaś Samoobrona postawiła tę sprawę jako jeden z warunków poparcia rządu.
We wtorek rząd przyjął autopoprawkę do przyszłorocznego budżetu - na dopłaty pójdzie 450 mln zł. Ministerstwo Rolnictwa pracuje teraz nad projektem ustawy. Nie chce przywrócenia bonów, lecz wprowadzenia dopłat dla wszystkich rolników. Odbieraliby je w gminach na podstawie faktur ze stacji benzynowych.
Ale obietnica stoi pod znakiem zapytania. Rząd zapomniał bowiem powiadomić Komisję Europejską. - Nic nie wiemy o planowanym przez Polskę programie subsydiowania paliwa. A powinniśmy wiedzieć, Polska ma obowiązek taki program notyfikować - mówi "Gazecie" Michael Mann, rzecznik prasowy komisarz ds. rolnictwa. - Wsparcie dla rolników traktujemy tak samo jak każdy inny rodzaj pomocy publicznej. Przepisy są przepisami - podkreśla Mann.
Rolnictwo jest co prawda wyłączone spod ogólnych zasad pomocy publicznej, stosowanych wobec przedsiębiorstw. Ma jednak swoje własne "sektorowe" zasady udzielania takiej pomocy szczegółowo opisane w komunikacie Komisji Europejskiej z 2000 r. A ponieważ Komisja Europejska jest jedynym organem w UE, który ma prawo stwierdzać legalność pomocy publicznej, każdy program subwencjonowania rolniczego paliwa musi zostać do niej zgłoszony. Czy są wyjątki? - Bez zgody Unii takiej pomocy można udzielać na podstawie zasady de minimis (w drobnych sprawach), przy czym wówczas jej wartość nie może przekroczyć 3 tys. euro na jednego rolnika, i to w ciągu trzech lat - mówi nam ekspert z Komisji Europejskiej
Komisja Europejska wyznaczyła limity pomocy de minimis dla każdego z państw, dla Polski wynosi on ok. 45 mln euro. To znacznie mniej niż 450 mln zł, które rząd chce wydać.
Wchodząc do Unii, Polska zgłosiła jeden program bonów paliwowych. Unia ten program zaakceptowała, tak jak większość "starych" programów pomocowych, z którymi nowe państwa wchodziły do Unii. W ten sposób rolnicze paliwo zachowały np. Czechy i Słowacja (istnieje także w kilku krajach "starej" Unii). Polskie bony zniknęły w 2004 r. i teraz nasz kraj musiałby się jeszcze raz starać o zgodę. To zaś może potrwać nawet pół roku. I wcale nie jest przesądzone, że zgodę dostaniemy. Obietnica premiera, że rolnicy dostaną obiecane dopłaty na 1 kwietnia, jest więc mało prawdopodobna.
Jeżeli rząd zdecyduje się wprowadzić dopłaty bez zgody Komisji Europejskiej, a ta uzna go za pomoc publiczną, Polska może zostać.
- Jest jeszcze inna możliwość, wykorzystanie dyrektywy 2003/96 o opodatkowaniu energii. Zezwala ona na obniżenie stawki podatku na paliwa wykorzystywanego do celów rolniczych - dodaje ekspert z Komisji Europejskiej. To oznaczałoby, że na stacjach benzynowych stałyby np. odrębne dystrybutory dla rolników. - To bardzo zły pomysł. Do problemów z mafią paliwową, które mamy już teraz, doszłyby kolejne patologie - ostrzega wiceminister finansów Jarosław Neneman.
Ministerstwo Rolnictwa twierdzi jednak, że dopłaty do paliwa są zgodne właśnie z dyrektywą 2003/96. - Ona pozwala także na refundowanie podatku akcyzowego - tłumaczy Małgorzata Książek, rzecznik prasowy resortu rolnictwa.
Rzeczywiście, mówi o tym art. 6 dyrektywy. Ale jednocześnie art. 26 powiada, że wszystkie zwroty podatku, które mogą być pomocą publiczną, wymagają zgody Komisji. Wszystko zależy więc od tego, czy polskie rozwiązanie Komisja Europejska uzna za pomoc. Na pewno nasz kraj zgodnie z art. 26 musi Komisję powiadomić.
Policja i celnicy, którzy dotąd patrzyli przez palce na rolników tankujących olej opałowy, coraz częściej zaczynają ich kontrolować. - Ganiają nas za "opał" -opowiada "Gazecie" gospodarz spod Siedlec. - Ostatnio zablokowali targ w Kałuszynie, pobrali pipetami paliwo z baków i wlepili kilkanaście mandatów rolnikom, którzy przyjechali sprzedać swoje towary.