Ministerstwo Finansów przewiduje 4-proc. wzrost gospodarczy w przyszłym roku i 1,5-proc. inflację.
We wtorek rząd po raz pierwszy przymierzał się do budżetu na 2006 r. Zostawi go w spadku nowej ekipie, która zacznie rządzić po jesiennych wyborach.
Założenia makroekonomiczne, na podstawie których układany będzie budżet, przygotował wciąż jeszcze urzędujący minister finansów Mirosław Gronicki. Prognozuje on wzrost gospodarczy na 4 proc. PKB, a inflację na 1,5 proc. (tylko te wskaźniki musi zgodnie z prawem przekazać do10 maja Komisji Trójstronnej, która ma teraz dziesięć dni na zaproponowanie rządowi wskaźników wzrostu płac oraz rent i emerytur na przyszły rok).
Na razie przesłany przez Polskę do Brukseli plan konwergencji zakłada wciąż wysokie tempo wzrostu: 4,6 proc. w 2006 r. i 5,6 proc. w 2007 r. - Te 4 proc. to bardzo konserwatywna prognoza, niewykluczone, że ostatecznie będzie ona wyższa - powiedział jednak "Gazecie" wiceminister finansów Grzegorz Stanisławski. Rząd nie dyskutował nad deficytem, ale według naszych informacji jego wielkość na przyszły rok to ok. 30 mld zł (w tym roku 35 mld zł).
Nie uda się zbić deficytu do 30 mld zł, jeśli tempo wzrostu PKB będzie znacząco niższe niż 4 proc. – ocenia główny ekonomista BRE Banku Janusz Jankowiak.
Już w tym roku gospodarka będzie rozwijała się wolniej, niż planowało Ministerstwo Finansów. Miało być 5 proc., teraz urzędnicy wspominają o 4-4,5 proc. (to znacznie słabiej niż w ubiegłym roku, gdy PKB wzrósł o 5,3 proc.). Susan Schadler z MFW stwierdziła niedawno, że "istnieje ryzyko nieosiągnięcia nawet tych 4 proc.". A lider PO Jan Rokita powołuje się na swoich doradców "prognozujących w tym roku tylko 3-proc. wzrost". Jego zdaniem wyraźne spowolnienie wzrostu PKB pokazuje, że "dobre" 5 proc. w ubiegłym roku było efektem wchodzenia do Unii. To był efekt robienia zapasów, wzmożonych zakupów, a nie zmian strukturalnych w finansach publicznych – twierdzi Rokita.
Co szykuje Gronicki
Według resortu finansów "motorem wzrostu będzie popyt krajowy". Wzrośnie przy tym import i "mimo wciąż wysokiej dynamiki eksportu, wkład eksportu netto we wzrost PKB będzie negatywny".
Jak min. Gronicki chce w przyszłym roku zapełnić publiczną kasę? "Gazeta" opisywała ministerialną "Strategię zarządzania finansami publicznymi państwa w latach 20005-2008". Wynika z niej, że Gronicki chce wprowadzić - stopniowo, do 2008 r. - podatek liniowy.
Najbardziej radykalne zmiany planuje w VAT. Już w przyszłym roku obecne preferencyjne stawki 0 i 3 proc. oraz 7 proc. skoczyłyby do - odpowiednio - 7 proc. i 12 proc. W zamian z 22 do 20 proc. zmalałaby stawka podstawowa. Takie zmiany oznaczałyby wzrost kosztów utrzymania, bo w górę poszybowałyby ceny żywności, leków. Min. Gronicki myśli o podatkowej rekompensacie dla najbiedniejszych.
Reforma PIT zakłada zmniejszanie obciążenia daninami, ale głównie dla podatników, którzy płacą dziś 30 lub 40 proc. (w przyszłym roku płaciliby tylko 28 i 35 proc.). Niższe stawki dla niektórych podatników mogą okazać się kosztowne, bo resort finansów planuje likwidację ulg podatkowych, w tym wspólnego opodatkowania małżonków. Czy nastąpi to już w 2006 r.? O tym dokument ministerialny nie wspomina.
Sęk w tym, że zmiany podatkowe trzeba uchwalić do końca listopada. Tymczasem rząd nie przyjął na razie żadnych ustaw, a SLD i SdPl nie poprą podatku liniowego, bo ich zdaniem "jest niesprawiedliwy".
Szykująca się do przejęcia władzy PO także jest krytyczna. - Proponowane dochodzenie do 18-proc. podatku liniowego w 2008 r. jest mydleniem oczu. Chodzi o to, by można było w przyszłym roku podnieść stawki VAT. Skoro nie chce się ciąć wydatków, nie ma innego wyjścia, jak zwiększać podatki - uważa doradca ekonomiczny klubu PO Rafał Antczak.
Zgodnie ze "Strategią..." min. Gronicki chce zaoszczędzić na przyszłorocznych wydatkach 4,5 mld zł, co stanowi 0,45 proc. PKB. W 2007 r. - gdy rządzić będzie już prawdopodobnie rząd PO i PiS - oszczędności mają być znacznie większe, rzędu 12,4 mld (1,12 proc. PKB). Na czym minister chce oszczędzić - "Strategia..." nie precyzuje.
Rokita pospiesza
MFW zachęca nas do szybkich reform, żeby uniknąć spowolnienia tempa wzrostu. Jan Rokita zapewnia, że "zmiany muszą się dokonać już w 2006-07 r.". Krytykuje rządy SLD za wiarę, że samo wejście do Unii wszystko za nas załatwi. Rokita przypomina, iż Irlandia rozpoczęła swoje reformy dopiero 15 lat po wejściu do UE, a Hiszpania - po dziesięciu latach. - My nie mamy tyle czasu - podkreśla Rokita.
Zapowiada, że jeśli PO będzie tworzyć rząd, to: (przygotuje prowizorium budżetowe, w którym cofnie podwyżki podatków obecnej ekipy; (obetnie o 20 mld zł wydatki; • szybko, może jeszcze w 2006 r., wprowadzi w życie podatek liniowy (projekt odpowiedniej ustawy jest już gotowy).