Większość ludzi mieszkających na wsi nie ma dostępu do usług finansowych. Mogą im pomóc specjalne programy mikrofinansowania. Mikrofinasowanie to forma kredytowania osób, które np. nie mają pracy, mieszkają na wsi, na terenach popegeerowskich. Takie osoby nie mają dostępu do tradycyjnego finansowania przez banki, gdyż są dla nich niewiarygodne, nie mają zdolności kredytowej, historii działalności, zabezpieczeń. Zdaniem ekspertów, sposobem na wyjście z biedy jest właśnie mikrofinansowanie. Ma ono pobudzić przedsiębiorstwo i zwiększyć samozatrudnienie.
Pod koniec maja kilkaset osób z całego świata zajmujących się udzielaniem mikropożyczek spotkało się w Warszawie na konferencji "Finansowanie najmniejszych przedsięwzięć gospodarczych". Dzielili się doświadczeniami, m.in. na temat rozwoju mikrofinansowania na terenach wiejskich.
- Funkcjonowanie instytucji finansującej na wsi jest trudniejsze niż w mieście. Przede wszystkim koszt dotarcia do klientów jest wyższy, bo gęstość zaludnienia jest mniejsza. Do tego kredytowanie obarczone jest większym ryzykiem, związanym m.in. z pogodą, rodzajem produkcji, sezonowością - tłumaczyła Janis Sabetta, konsultant CGAP - konsorcjum 28 organizacji, które działają na rzecz zwiększenia dostępu do instrumentów finansowych dla najbiedniejszych.
Czy to bariera nie do przeskoczenia? Okazuje się że nie - w wielu krajach powstają systemy finansowania, które są w stanie dotrzeć nawet do najmniejszych wiosek. Mało tego, nie trzeba do nich dopłacać. Tajemnicą ich powodzenia jest fakt, że opierają się na lokalnych społecznościach. Na przykład w Rosji świetnie funkcjonuje system spółdzielni kredytowych. Jest ich już ponad 550.
- Jedną z przyczyn sukcesu, jest duma Rosjan z tego, że tego typu spółdzielnie funkcjonowały jeszcze przed rewolucją - stwierdził Michael Harvey z ACDIVOCA, organizacji, która zarządza kapitałem programu pożyczek (6 mln dol. z amerykańskiego rządu).
Nieco inny system funkcjonuje w Serbii i Czarnogórze. Stworzono go specjalnie na potrzeby rolnictwa w tym kraju, gdyż tam wioski są rozproszone, położone w górach. Dlatego w poszczególnych wioskach powstają "stowarzyszenia" osób zainteresowanych pożyczkami. Musi być ich około 15. Wybierają spośród siebie trzy osoby, którym ufają i te są szkolone przez Agro Invest, firmę udzielającą mikropożyczek tylko na terenach wiejskich. To one pomagają m.in. wypełniać formularze. Ponieważ wszyscy doskonale się znają, a "stowarzyszenie" odpowiada za spłaty wszystkich członków, to bardzo mały odsetek pożyczek nie wraca do Agro Invest.
- Stowarzyszenia, które mają wyjątkowe wyniki dostają nagrodę w gotówce. Wieś może je wydać na co chce - wyjaśniał Kyhl Amosson, dyrektor Agro Invest.
Praktyczne znaczenie dla dotarcia z finansowaniem do górskich wiosek ma też fakt, że rolnicy by spłacić raty nie muszą jechać ani do tradycyjnego banku, ani na pocztę. Określonego dnia miesiąca spłaca się pożyczkę we wsi. Co ciekawe Agro Invest, który ma już 11,5 tys. klientów nie wymaga, by pieniądze były przeznaczane na jakieś konkretne inwestycje w gospodarstwie. Nie pyta też czy działalność kredytobiorcy jest legalna.
- To typowe w firmach udzielających mikropożyczek. Jeśli ktoś działa nawet w szarej strefie, to naszą misją jest by go zaktywizować, by przeszedł w końcu do białej gospodarki - tłumaczyła Magdalena Kicińska z Microfinance Centre.