By właściciele super- i hipermarketów, a także innych placówek handlowych, przestali drwić z polskiego prawa pracy, należałoby wprowadzić regulacje zakazujące prowadzenia przez nich działalności gospodarczej w Polsce, gdyby w sposób uporczywy i rażący łamali prawa pracownicze – stwierdziła Anna Hintz, główny inspektor pracy na wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej.
Wczoraj została przedstawiona posłom komisji informacja Państwowej Inspekcji Pracy, dotycząca przestrzegania przepisów prawa pracy w supermarketach i innych placówkach handlowych w latach 2002-2003. Wynika z niej, że w ub.r. nastąpiła poprawa przestrzegania prawa pracy w 74 proc. kontrolowanych placówek.
Pogorszenie inspektorzy pracy odnotowali natomiast w blisko 7 proc. przypadków. – Nawet obserwowana w 2002 r. tendencja do nieprzestrzegania przepisów o czasie pracy uległa odwróceniu i zanotowano znaczną poprawę – mówiła A. Hintz. Dodała jednak, że niepokój budzi zwiększona w ub.r. w stosunku do 2002 r. kwota świadczeń niewypłaconych pracownikom bądź zaniżonych. Odsetek pracowników, którzy nie otrzymali świadczeń, był jednak znacznie niższy niż w 2002 r. Wówczas wyniósł 25 proc., podczas gdy w ub.r. – 16 proc.
Najczęstszymi przyczynami stwierdzonych uchybień – jak podkreśliła GIP – były m.in.: niewłaściwa organizacja pracy oraz utrzymywanie minimalnego poziomu zatrudnienia, duża rotacja na stanowiskach osób zarządzających, a także brak znajomości przepisów prawa pracy przez kadrę kierowniczą i służby kadrowo-księgowe.
W opinii GIP, system kar nie odstrasza pracodawców od naruszania praw pracowniczych. Sąd za rażące łamanie tych praw może zasądzić maksymalnie 5 tys. zł grzywny, natomiast inspektor pracy może ukarać pracodawcę mandatem do 1 tys. zł. Według posłów, taka kara nie jest dla bardzo wielu pracodawców (szczególnie właścicieli placówek handlowych wielkopowierzchniowych) dolegliwa. Zapowiedzieli, że będą pracować nad zaostrzeniem kar.
.png)
Zaloguj przez Facebook
