Prezesi banków centralnych Polski, Węgier i Czech domagają się złagodzenia warunków przystąpienia do euro, krytykując zwłaszcza warunki wahania kursów ich walut wobec waluty europejskiej.
Opinie te wyrazili w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla "Financial Times Deutschland". Krytykują oni przede wszystkim ustalenia Komisji Europejskiej dotyczące mechanizmu wymiennego walut.
"Jasne jest, że system musi stać się bardziej elastyczny" - powiedział gazecie prezes czeskiego banku centralnego Zdenek Tuma.
Traktat z Maastricht dopuszcza wahania walut narodowych wobec euro o 15%. Jednak unijny komisarz ds. finansów Pedro Solbes opowiedział się za marginesem odchyleń zaledwie 2,25%.
"Rozumiemy ciągle jeszcze mechanizm zmian kursów waluty jako szeroki przedział, a nie 2,25%" - powiedzieli "FTD" prezes NBP Leszek Balcerowicz oraz jego węgierski kolega Zsigmond Jarai.
Balcerowicz powiedział, że wąski przedział odpowiada "niemal" sztywnemu kursowi wymiany. "Mogłoby to narzucić nam niepotrzebne ryzyko wymiany" - dodał.
Jego zdaniem, niewielki przedział mechanizmu wymiennego zwiększa niebezpieczeństwo spekulacji przeciwko bankowi centralnemu ze strony inwestorów przy transakcjach walutowych.
Zdaniem prezesa czeskiego banku, mechanizm wymienny walut jest "nowym reżimem walutowym". "Przypomina czasy, kiedy większość walut związana była z marką niemiecką. Znajdujemy się obecnie w innym świecie. To oczywiste, że powinniśmy uczynić system bardziej elastycznym" - wyjaśnił Tuma.
Uczestnictwo w mechanizmie wymiennym walut jest dla krajów wstępujących do Unii 1 maja 2004 r. obowiązkowe. Dwuletni okres próbny traktowany jest jako sprawdzian przed wprowadzeniem wspólnej waluty euro.