Jednym z problemów wiążących się z wykorzystaniem unijnych środków jest niechęć polskich rolników i zakładów przetwórczych do zaciągania krajowych kredytów na realizację zadań. Na ten temat rozmawialiśmy z wiceprezesem SGB GBW Władysławem Święsem.
Co zrobić, by rolnik nie bał się wziąć kredytu?
Banki spółdzielcze są integralną częścią lokalnej społeczności. W tym zwłaszcza biznesu lokalnego. My robimy biznes z rolnikami. Wobec tego ich powodzenie jest naszym powodzeniem. I odwrotnie – niepowodzenia rolników są naszymi niepowodzeniami. Decyzja o podjęciu kredytu nie jest łatwa i nie może być pochopna.
Jak wobec tego zaciągnąć kredyt i ustrzec się błędu?
To trudne pytanie. Po pierwsze bardzo ważna jest dobra informacja. Dotyczy to zwłaszcza pozyskania i wykorzystania środków. Te środki, które są w SAPARD-zie i inne określam jako inwestycje szczególnego ryzyka dla banków. Beneficjent musi obiekt wybudować, zmodernizować i musi za to wszystko zapłacić, a nie ma pieniędzy. Może więc skorzystać z kredytu w banku. Może się jednak okazać, że na przykład kontroler z Unii, lub z naszej krajowej instytucji zarzuci uchybienia. W tej sytuacji i beneficjent i bank ma kłopoty. Powinna być więc dostępna szczegółowa, dokładna informacja o tym co, jak i w jaki sposób można wykorzystać. Niezależnie od tego kto wykona beneficjentowi biznesplan my musimy go ocenić. Musimy spojrzeć na plan chłodnym, analitycznym okiem. Nikomu nie chcemy zrobić krzywdy. Z perspektywy lat oceniam wręcz, że nieudzielenie kredytu jest przysługą. Nasz potencjalny klient po otrzymaniu kredytu i przy braku możliwości jego spłaty mógłby się pogrążyć na wiele lat. Chcielibyśmy robić dobry, bezpieczny dla jednej i drugiej strony biznes.
Czy nie odczuwa pan konieczności zbliżenia banku do rolnika poprzez fachowych doradców bankowych?
Posiadamy już dużą grupę przeszkolonych osób i szkolimy dalej. Szkolimy sami, przy udziale PPR, poprzez wyjazdy i kontakty zagraniczne. Pewnym problemem jest posiadanie dobrych materiałów, o które nie tak łatwo, skoro nie są gotowe programy rządowe. Staramy się o dostęp do publikacji poza granicami kraju. Chcemy uczestniczyć w dystrybucji środków unijnych, ale dziwi nas, że nowa ustawa o prawie pocztowym daje możliwość placówkom pocztowym na podstawie umowy z bankiem wykonywania niektórych czynności bankowych. Poczta ma oczywiście bardzo dużo placówek, ale my również mamy ich bardzo wiele. Trzeba będzie bardzo dużo środków i czasu, by dostosować te placówki i wyszkolić kadrę. Tymczasem nasi pracownicy od wielu pokoleń znają się z rolnikami, a to jest bardzo istotny element kontroli wstępnej.
Mamy więc do czynienia z kolejnym przykładem marnotrawienia publicznych pieniędzy?
Po co budować coś od podstaw, skoro w terenie już znakomicie działają placówki banków spółdzielczych? Według deklaracji wiceministrów rolnictwa i finansów niewyobrażalna jest dystrybucja środków unijnych bez udziału banków spółdzielczych. Ale w polityce różnie bywa. Jednak interes spółdzielczy powinien być nadrzędny dla działaczy lokalnych, ale także w Sejmie i w Senacie. Powinien być ponad partykularne interesy partyjne i personalne.
Dziękuję za rozmowę