W tym roku Centrum im. Adama Smitha ogłosiło 24 czerwca Dniem Wolności Podatkowej. Jest to, co prawda, o cztery dni krócej aniżeli w roku poprzednim, ale ekonomiści przestrzegają przed entuzjazmem. Statystycznie pracujemy nadal niemal przez połowę roku, aby uregulować przeróżne obciążenia fiskalne.
Dzień wolności podatkowej to pierwszy dzień, w którym nasze zarobki po pokryciu wszystkich obciążeń idą na nasze konto. Chodzi zarówno o podatki dochodowe, VAT, akcyzę, składki na ubezpieczenia społeczne, jak i opłaty lokalne. Dzień ten oblicza się na podstawie udziału wydatków publicznych w produkcie krajowym brutto. Spadek w porównaniu z byłym rokiem odpowiada 1-procentowi PKB. Dla porównania dzień ten był obchodzony na Litwie 8 maja, na Słowacji 3 czerwca, w Anglii 30 maja, a w Stanach Zjednoczonych najwcześniej od 37 lat, bo już 11 kwietnia!
W Polsce 24 czerwca był również Dniem Wolności Podatkowej przed dwoma laty, natomiast w 2001 r. przypadł 18 czerwca. Centrum im. Adama Smitha ogłosiło Dzień Wolności Podatkowej już po raz jedenasty. Specjalista centrum, Andrzej Sadowski, podkreślił, że celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na bardzo wysokie obciążenia podatkowe w Polsce. Według niego przedsiębiorcy, by nie płacić podatków, wypaczają struktury swoich kosztów (o czym świadczą np. ogłoszenia prasowe typu „kupię koszty”), podejmują współpracę na zasadzie samozatrudnienia, aby uniknąć absurdalnie wysokich składek na ZUS. Tymczasem rząd planuje podwyższenie składek na ubezpieczenie społeczne.
Ekonomiści postulują wprowadzenie podatku liniowego, który w Irlandii, Rosji, Słowacji przyniósł zwiększenie wpływów budżetowych i zlikwidował problemy z interpretacją nieprecyzyjnych przepisów. Przy obecnej sytuacji politycznej jednak nie można spodziewać się jakichkolwiek zmian. Polski rząd zadowolony z obecnego 6-procentowego wzrostu PKB nie zdobędzie się na żadne odważne kroki – stwierdził A. Sadowski. Tymczasem wzrost PKB, jego zdaniem, nie był spowodowany polityką gospodarczą rządu, lecz wzmożonym popytem na materiały budowlane i obawą przed wzrostem cen po wstąpieniu do Unii Europejskiej.