Ekonomiści zastanawiają się już nie nad tym, kiedy RPP podwyższy, ale kiedy obniży stopy. Są przekonani, że to tylko kwestia czasu.
Mocny złoty, utrzymujące się na wysokim poziomie bezrobocie, brak gwałtownego wzrostu płac to poważne argumenty przemawiające za zmianami w polityce pieniężnej. Rozczarowujące wyniki inwestycji, które w trzecim kwartale wzrosły tylko o 4,1 proc., są dla wielu ekonomistów ostatecznym argumentem, by zacząć mówić o możliwym spadku stóp procentowych.
Biorąc pod uwagę aprecjację złotego można obawiać się, że tempo wzrostu gospodarczego będzie malało. Jeżeli te procesy będą nadal występować, to trzeba będzie się zastanowić nad złagodzeniem polityki pieniężnej – uważa Mirosław Pietrewicz, członek Rady Polityki Pieniężnej. Słaby wzrost inwestycji stawia pod znakiem zapytania perspektywy wzrostu PKB – dodaje Stanisław Nieckarz, również członek RPP.
W połowie roku
Ekonomiści bankowi przyznają, że nie należy lekceważyć tych wypowiedzi "gołębich" członków rady. Jest bardzo prawdopodobne, że już na przełomie I i II kw. 2005 r. nastąpi zmiana nastawienia w polityce pieniężnej z restrykcyjnego na neutralne. Nie widać bowiem istotnych źródeł presji inflacyjnej. Spodziewam się wręcz, że na przełomie II i III kwartału inflacja zejdzie do poziomu 2-3 proc. W takiej sytuacji podstawy do obniżki pojawią się już w połowie przyszłego roku. Prognozujemy, że wówczas RPP obniży stopy – twierdzi Stanisław Kluza, główny ekonomista banku BGŻ.
Na kształt polityki pieniężnej będzie też miał wpływ kurs złotego.
Drożejąca energia i podwyżka akcyzy spowodują krótkotrwały wzrost inflacji na początku przyszłego roku. Już od marca rada powinna rozważyć zmianę nastawienia w polityce monetarnej. Relatywnie wysokie stopy procentowe będą bowiem przyciągać kapitał portfelowy, co jeszcze bardziej umocni złotego. A to może być groźne dla wzrostu gospodarczego. Inflacja już od drugiego kwartału mocno spadnie, nawet poniżej celu inflacyjnego (2,5 proc. - przyp. red.). Jestem jednak realistą i spodziewam się obniżki najwcześniej w czerwcu-lipcu. Na koniec roku podstawowa stopa powinna spaść do 5,5-5,75 proc. – mówi Wojciech Kuryłek, ekonomista Kredyt Banku.
Słowacy przed nami
Warto też zwrócić uwagę na to, co dzieje się na Węgrzech i na Słowacji. Minister finansów Węgier zaapelował niedawno o obniżenie stóp procentowych, które biją w budżet i poprzez wzmacnianie forinta szkodzą gospodarce. Prezes banku centralnego nie wykluczył takiego ruchu. Stopa bazowa na Węgrzech wynosi 10 proc,. i spadła w tym roku o 2,5 pkt. proc. Również Słowacja obniżyła od początku roku stopy o 2 pkt, w tym ostatnio w listopadzie o 0,5 pkt proc. Wynoszą one obecnie 4 proc. przy 6-proc. inflacji. W Polsce stopa bazowa to 6,5 proc., a inflacja w październiku wynosiła 4,5 proc.
Nie można porównywać sytuacji w Polsce i na Węgrzech. Tam stopy były sztucznie zawyżone podczas gdy u nas były niskie. Obecny poziom uważam za prawidłowy i przewiduję, że nie zmieni się on przez cały przyszły rok, choć nawoływania do obniżki ze strony "gołębich" członków rady będą się pojawiały, zwłaszcza w okresie wzmocnienia złotego. Zbyt ważny dla rady jest bowiem cel inflacyjny – zastrzega Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.