Budownictwo po kilku latach recesji wystrzeliło!
Nawet najwięksi optymiści okazali się mało przewidujący. Opublikowane w czwartek dane GUS o kondycji gospodarki w kwietniu potwierdzają, że mamy już do czynienia z boomem gospodarczym.
Najmniej zaskakujące były dane o produkcji przemysłowej - utrzymała w kwietniu tempo wzrostu - wzrost o 21,9 proc. (w skali roku). Tradycyjnie lepiej radzili sobie przetwórcy (wzrost o 25,2 proc.), zwłaszcza producenci samochodów (76,1 proc.), wyrobów z surowców niemetalicznych, w tym materiałów budowlanych (58,6 proc.), z metali (43 proc.) oraz z gumy i tworzyw sztucznych (40,2 proc.).
Nikt się nie spodziewał, że rosnący od jakiegoś czasu na światowym rynku popyt na surowce wpłynie bardzo silnie na sprzedaż naszych kopalń - wzrosła ona o 19,3 proc. - Przedsiębiorstwa korzystają z koniunktury, wyprzedają swoje zapasy. Przy okazji podnoszą też ceny - mówi Katarzyna Budnik, analityk BRE Banku.
Kompletnym zaskoczeniem były wyniki w budownictwie. W kwietniu produkcja zwiększyła się o 25,8 proc. w porównaniu z kwietniem 2003! Po uwzględnieniu czynników sezonowych wzrost nadal był imponujący - 19,9 proc. Część tego wzrostu oczywiście wynikała z wprowadzonej od 1 maja podwyżki VAT na mieszkania i materiały budowlane. Mieszkania tuż przed Unią sprzedawały się na pniu, ci co zdążyli je kupić, czym prędzej je wykańczali. Dzięki temu sprzedaż firm układających glazury i terakoty oraz podłogi wzrosła o 40,8 proc. - Ale wzrost w budownictwie to nie tylko "efekt 1 maja". Wzrost produkcji zanotowały wszystkie grupy przedsiębiorstw budowlanych, w tym te zajmujące się wznoszeniem obiektów i robotami instalacyjnymi - analizuje Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomista Banku Handlowego. Co to oznacza? Ekonomiści są przekonani, że ruszyły już inwestycje.
Obowiązująca na wolnym rynku gra popytu i podaży sprawiła jednak, że wzrosły ceny u producentów. I jest to jedyna zła informacja ogłoszona w czwartek przez GUS. Wskaźnik tzw. inflacji producenta (PPI) wyniósł 7,5 proc., wyraźnie więcej niż w marcu (4,9 proc.) i niż marcowa inflacja konsumencka (2,2 proc.). Na wzrost cen wpłynęły drożejące surowce (ropa, gaz, stal i węgiel). Możliwe jednak, że wysoka dynamika cen w przetwórstwie to realizacja zapowiedzi podwyżek cen, które producenci zgłaszali w prowadzonych przez GUS badaniach koniunktury.
- Dane o cenach produkcji kompletnie zmieniają perspektywę dla Rady Polityki Pieniężnej. Taki wzrost trudno tolerować - mówi Katarzyna Budnik. Podkreśla ona, że wprawdzie do tej pory wzrost cen u producentów nie przekładał się na wzrost cen w sklepach, ale musi to w końcu nastąpić. - Popyt konsumpcyjny powoli zaczyna się budzić, więc u sprzedawców będzie pojawiać się pokusa, by przenieść wzrost cen na konsumentów - zgadza się Katarzyna Zajdel-Kurowska.
BRE Bank spodziewa się, że Rada Polityki Pieniężnej może podwyższyć stopy już na czerwcowym posiedzeniu. - Do tej pory sądziliśmy, że nastąpi to w sierpniu, gdy będą już dostępne "twarde" dane o gospodarce w II kwartale - wyjaśnia analityk. Jej zdaniem podwyżka nie powinna zaszkodzić ożywieniu. - Firmy nie muszą się kredytować, by rozpocząć inwestycje, które i tak tradycyjnie realizuje się w Polsce ze środków własnych - argumentuje Katarzyna Budnik.
Innego zdania jest Zajdel-Kurowska. - Nie wiemy, w jakim stopniu te zjawiska zależą wprost od wejścia do Unii i co się działo już po 1 maja. Moim zdaniem Rada poczeka do sierpnia i wtedy podwyższy stopy o pół punktu proc. od razu - prognozuje.