Komisja Europejska i ministrowie rybołówstwa 25 państw UE wynegocjowali w środę nad ranem kompromisowe porozumienie w sprawie przyszłorocznych limitów połowowych. Zrezygnowano z koncepcji utworzenia stref całkowicie zamkniętych dla rybaków.
Decyzja o wprowadzeniu kwot połowowych została przyjęta zdecydowaną większością, przeciwko wystąpiła jedynie Litwa, a Grecja wstrzymała się od głosowania. Ministrowie i przedstawicieli Brukseli osiągnęli porozumienie po 14-godzinnym maratonie negocjacyjnym. Zrezygnowano z pierwotnej propozycji stworzenia zamkniętych dla rybaków stref połowowych – głównie na łowiskach dorsza na Morzu Północnym, wobec gwałtownych sprzeciwów Wielkiej Brytanii i Francji. Ustalone kwoty połowów są tylko minimalnie mniejsze w porównaniu z wcześniejszymi planami, ograniczono także dni połowów do 20 w miesiącu. Jak poinformował PAP wiceminister rolnictwa Andrzej Kowalski, limit połowowy na dorsza na Morzu Bałtyckim wyniesie w przyszłym roku dla Unii Europejskiej 39 tys. ton, z czego na Polskę przypadnie nieco poniżej 12 tys. ton. Zdaniem ministra wprowadzone kwoty pozwolą na odbudowanie ławic ryb w niedalekiej przyszłości. Jeszcze kilka lat temu naukowcy sugerowali całkowite zamknięcie łowisk.
Jeśli chodzi o śledzia, mamy otrzymać podobne kwoty połowowe, jednak obecnie zmniejsza się nasz udział w tzw. stadzie zachodnim. Polska starała się o przesunięcie części limitów połowowych na śledzia ze wschodniej na zachodnią część Bałtyku. W trakcie negocjacji ustalono, że sposób podziału kwot połowowych będzie renegocjowany przez kraje bałtyckie w 2005 roku.
Decyzję Brukseli potępiły organizacje ochrony środowiska. Ich przedstawiciele twierdzą, że tylko natychmiastowe wstrzymanie połowów pozwoli na podtrzymanie gatunku dorsza przy życiu.