Krus na cenzurowanym

Kasa Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych (KRUS) znów jest na cenzurowanym. "Nie" w numerze 35 z 27 sierpnia br.wykpiwa zasady ubezpieczeń rolniczych. W Kasie ubezpieczonych jest 1,5 mln rolników,  w tym 300 tys. to "rolnicy z Marszałkowskiej". Dotacje z budżetu do ubezpieczeń krusowskich sięgną w tym roku rekordowej kwoty 16,5 mld zł.

Recenzentce nie chodzi tylko o wysokość składki, która w porównaniu z wpłatami do ZUS rzeczywiście nie jest wysoka (autorka porównuje swoją wpłatę - 36 tys. zł rocznie na składki: emerytalną, rentową, chorobową oraz zdrowotną z roczną składkąemerytalno-rentowo-wypadkowo-macierzyńską w KRUS - 1172 zł), chodzi o nadzwyczaj liberalne przepisy. Oto - domownik - to osobazwiązana z rolnikiem tak więzami rodzinnymi, bądź quasi-rodzinnymi, które uzasadniają wykonywanie pracy w gospodarstwie rolnym bez wynagrodzenia z tego tytułu. Mało tego, jak wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego przepisy nie żądają, aby domownik poświęcał cały swój czas na pracę w gospodarstwie rolnym. Musi mieć tylko gotowość do świadczenia pracy w wymiarze stosownym do zakładanego przez rolnika prawidłowego funkcjonowania gospodarstwa. Co to oznacza praktycznie? Że ubezpieczony w KRUS-ie domownik może na przykład kupić sobie w Niemczech ciężarówkę albo taksówkę i wykonywać usługi przewozowe. Mieszczuchom ubezpieczonym w ZUS-ie nie podoba się też fakt, że coraz większa liczba rolników przechodzi na wcześniejsze emerytury. Ale nie tylko mieszczuchom - Komisja Europejska twierdzi że hojność polskiego państwa to przykład źle ukierunkowanych wydatków społecznych.
Tymczasem - pamiętamy jak przed pięcioma miesiącami minister rolnictwa - Marek Sawicki informował, że po uchwalonych już drobnychzmianach w przepisach dotyczących KRUS, nad dalszymi pracują obecnie dwa zespoły - w Komisji Trójstronnej i w kancelarii premiera.
"Ja spokojnie czekam na wyniki ich prac, jestem otwarty i chcę o tym dyskutować. Ale jeszcze raz podkreślam - w sytuacji - gdy dochody rolników spadają, to nie jest dobry czas na dyskusje o reformie systemu ubezpieczeń" - podkreślał minister. "Dziś bardziej powinniśmy się skupić na wzmacnianiu dochodów rolników, niż na tym, jak reformować system ubezpieczeń - widząc za tym hasłem konieczność podniesienia składek dla rolników. Być może są jeszcze takie gospodarstwa, którym można podnieść składkę, ale w większości przypadków, jeśli składki zostaną podniesione, to za tymi składkami nie pójdą pieniądze, tylko komornicy".  Sawicki zachęcał, by ci, zdaniem których sytuacja rolników, a także system podatkowy i ubezpieczeniowy są rewelacyjne, przenieśli się na wieś. "W zasobie Agencji Nieruchomości Rolnych jest ponad milion hektarów ziemi - jest nieuprawiana, leży odłogiem. Warto w nią zainwestować, warto skorzystać z tych wielkich przywilejów, o których publicznie mówi Bussines Centre Club" - wykpiwał minister.
Obecnie rolnicy płacą podatek rolny, którego wysokość zależy od powierzchni gospodarstwa i klasy ziem. Składka na KRUS jest zaś stała, od 1 kwietnia br. jest to 203 zł kwartalnie. W marcu br. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o KRUS, według której składki emerytalno-rentowe rolników nadal są uzależnione od ilości hektarów, ale będą tym wyższe, im więcej ziemi ma dany rolnik. Dla gospodarstw o powierzchni do 50 ha nic się nie zmieni (nadal płaci 203 zł kwartalnie). Jeśli rolnik będzie miał od 50 do 100 ha, zapłaci składkę miesięczną - ok. 76 zł. Potem będzie ona rosła - do ok. 305 zł na miesiąc - dla gospodarstw powyżej 300 ha. Od 1 października br. zapowiedziano zwiększenie składki dla rolników mających ponad 50 hektarów ziemi. Ale takich gospodarstw jest tylko 1%. Z wyliczeń wychodzi, że oszczędności budżetu państwa sięgną raptem 10 mln zł, co w zestawieniu z sumą dotacji przypomnijmy - 16,5 mld zł - świadczy o nieporadności i braku pomysłów na rozwiązania systemowe. Przeciwnicy społecznych ubezpieczeń rolników z dotacjami podkreślają, że przeciętne świadczenie emerytalne w KRUS-ie, które wynosi około 700 zł,  jest w tej chwili o 16% wyższe od podstawowej emerytury nierolnika, czyli w ZUS-ie.