Wicepremier Jerzy Hausner zaproponował przejęcie kontroli nad KRUS-em przez ZUS. Oznacza to powrót do sytuacji sprzed 1990 roku czyli przeniesienie systemu z resortu rolnictwa do strefy wpływów resortu pracy. W wielu wypowiedziach stanowisko to potwierdził nowy minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Pomysł na takie uzdrowienie KRUS-u spodobał się wielu pracodawcom prywatnym, a jego zagorzałymi przeciwnikami są przedstawiciele rolniczych związków i organizacji.
Obchodzący niebawem 13 urodziny KRUS ubezpiecza i obsługuje około 4,5 mln rolników. Do ubezpieczenia się w tym systemie kusi niska składka – obecnie za kwartał, od jednej osoby trzeba zapłacić 220 złotych. Nie ma znaczenia wielkość gospodarstwa, ani jego dochodowość. Ponad 95% rolniczych świadczeń emerytalnych finansowana jest z budżetu państwa. Państwowa kroplówka podtrzymująca funkcjonowanie KRUS-u zamyka się w kwocie około 15 miliardów złotych rocznie. Jednakże rzeczywiście do rolnictwa z budżetu trafia 10 miliardów, bo sam podatek pochłania miliard, a resztę państwo i tak musiałoby wydać na płacone świadczenia – KRUS jest tu tylko kanałem przepływowym. Natomiast do ZUS-u państwo rocznie dopłaca około 28 miliardów złotych, ale ubezpieczonych w tym systemie jest pięć razy więcej osób niż w KRUS-ie. Miesięczna składka, którą trzeba wpłacić do ZUS wynosi około 600 zł.
Eksperci twierdzą że reforma Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego jest konieczna, ale nie może być przeprowadzona tak, by niezasobny rolniczy portfel opustoszał. Na nasze pytanie czy zapowiadane reformy mogą doprowadzić do zmniejszenia wielkości świadczeń otrzymywanych przez rolników skierowane do KRUS, Maria Lewandowska, rzeczniczka Kasy proponuje w tej sprawie zwrócić się do Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. KRUS jest jedynie instytucją wykonawczą, realizującą zadania z ubezpieczenia społecznego rolników. Jednakże wielokrotnie słyszałam zapewnienia wicepremiera Hausnera, że nie zamierza ograniczyć praw nabytych, a takimi są między innymi emerytury i renty dla rolników.
Mimo tego, że na razie żadnych pewnych i precyzyjnych wiadomości na temat zapowiadanych zmian w ubezpieczeniu społecznym rolników nie ma, murem za KRUS-em stanęły związki rolnicze, a nawet liderzy ludowych kół poselskich. Wieść o wyprowadzeniu Kasy z resortu rolnictwa zjednoczyła niechętne sobie na co dzień ugrupowania. W wydanych oświadczeniach, stanowiskach i w wypowiedziach jednoznacznie opowiadają się za pozostawianiem KRUS-u w MRiRW. (...)jesteśmy przeciwni zmianie nadzoru nad KRUS i podporządkowaniu go Ministrowi Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej uznając, że zmiany te naruszą podstawy funkcjonowania dotychczasowego, dobrze działającego systemu ubezpieczeń społecznych rolników – czytamy w ogłoszonym w minioną środę stanowisku Zarządu Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.
Władysław Serafin, prezes KZRKiOR powiedział nam, że ministerstwo rolnictwa jest właściwym ministerstwem do sprawowania nadzoru nad KRUS i jest to rozwiązanie powszechnie stosowane w Unii Europejskiej. Jest ono kreatorem polityki rolnej i socjalnej w tym sektorze. Obawiamy się, czy przekazanie KRUS-u do MGPiPS nie grozi konsolidacją ZUS z KRUS i utratą pewnych specyficznych dóbr. Odrębny system daje nam dostęp do usług medycznych, własnych ośrodków rehabilitacyjnych i sanatoriów. Po połączeniu obu tych instytucji dostęp do nich byłby niemożliwy. I choć dobra wola płynie z ust ministra Hausnera i premiera Millera, którzy zapewniają, że KRUS będzie odrębny, to ich doradcy twierdzą, że jest to początek procesu łączenia ZUS-u z KRUS-em. Tymczasem nie ma żadnych, ani politycznych, ani organizacyjnych przesłanek do konsolidacji. Nad Kasą powinien czuwać minister rolnictwa.
Jednakże w wielu publicznych wystąpieniach Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Wojciech Olejniczak opowiadał się za przejęciem KRUS-u przez ministerstwo gospodarki. Przewodniczący Serafin zapewnia jednak że (...)minister już nie popiera ustawy w tej formie. Odbyłem trzykrotnie spotkania z ministrem Olejniczakiem i z ministrem Hausnerem i wygląda na to, że ustawa o ubezpieczeniu społecznym rolników będzie miała długie vacatio legis. Po wspólnych ustaleniach prace nad nią odłożono. Sejmowa podkomisja wstrzymała prace nad KRUS-em i powróci do nich dopiero po wakacjach. Koniecznie potrzebne jest uszczelnienie ustawy, by nie korzystali z niej "dwuzawodowcy". Jednak w IV działaniu SAPARD-u jest miejsce na inicjowanie przedsiębiorczości w rolnictwie. Ustawę trzeba tak skonstruować, by wykonywanie drugiego zawodu miało miejsce, ale w powiązaniu z rozwijaniem infrastruktury wiejskiej. Dlatego potrzebna jest spokojna praca nad nowelą ustawy, której efekt finalny nie pozbawi rolników dużych pieniędzy – zapewniał prezes KZRKiOR.
O konieczności uszczelnienia ustawy przekonywał także Jacek Soska, szef Wiejskiego Centrum Informacji Europejskiej. Powiedział nam, iż (...)osoba osiągająca dochody z dwu źródeł utrzymania może korzystać z ubezpieczenia w KRUS, pod warunkiem, że będzie zameldowana na obszarze wiejskim. Przecież dzięki takim drobnym przedsiębiorcom będzie się rozwijała infrastruktura na wsi. Powstaną i będą prosperowały sklepiki, szkoły. Na wieś trzeba wprowadzić krawca, szewca, kowala itp. Korzystanie z dogodnego ubezpieczenia, jakim jest KRUS, ma przyciągnąć tych ludzi na wieś, albo dać szansę ludziom ze wsi na dorobienie – ma być alternatywą dla rozwoju obszarów wiejskich. Ważne jest natomiast, by z tego ubezpieczenia nie korzystał np. warszawski taksówkarz.
Drobni rzemieślnicy zameldowani w miastach mają za złe, że nie mogą korzystać z tego ubezpieczenia. Muszą płacić w ZUS-ie wysokie miesięczne składki, osiągając niskie dochody, a w konsekwencji wypracowując niskie emerytury. Dostaną więc emeryturę w wysokości zbliżonej do rolniczej odprowadzając większe kwoty do swojego systemu ubezpieczeń. Gdyby więc rolnicy znaleźli się w ZUS-ie prawdopodobnie ich emerytura, renta, czy inne świadczenie nie wzrosłoby, a zwiększyłaby się składka ubezpieczeniowa. Tej sytuacji oraz bałaganu panującego w ZUS-ie obawiają się związki rolnicze i liderzy ludowych kół poselskich. Można się o tym przekonać studiując stanowisko przedstawicieli ludowych klubów i kół parlamentarnych z 10 lipca br.
Szef PSL, były minister rolnictwa, Jarosław Kalinowski w odpowiedzi na nasze pytanie; jakie niebezpieczeństwa dla indywidualnego rolnika niosą zapowiadane zmiany w KRUS, powiedział, że zagrożeniem dla wszystkich obywateli, a szczególnie mieszkańców wsi, jest taka reforma systemu ubezpieczeń społecznych rolników, która może doprowadzić do demontażu skądinąd nowoczesnego i zgodnego z praktyką państw Unii Europejskiej, dotychczas funkcjonującego, systemu realizowanego przez Kasę. O braku jakiejkolwiek racjonalnej koncepcji zmian w systemie rolniczych ubezpieczeń społecznych świadczy chociażby pomysł przekazania nadzoru nad KRUS-em Ministrowi Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, Jak wiemy, resort ten ,w którym miałby funkcjonować KRUS, nie może opanować sytuacji w ZUS – tym bardziej – nie daje to rękojmii sprawowania właściwego nadzoru w ubezpieczeniach społecznych rolników. Decyzje takie zagrażają prawidłowemu działaniu KRUS – ważnej dla środowiska wiejskiego, dobrze funkcjonującej i przyjaznej rolnikowi instytucji, która powstała w oparciu o sprawdzone wzorce krajów Unii Europejskiej. W rozwiniętych państwach UE funkcjonują odrębne systemy ubezpieczenia społecznego, które są dotowane przez państwo i pozostają pod nadzorem ministra rolnictwa oraz przedstawicieli ubezpieczonych rolników.– twierdzi Jarosław Kalinowski.
W UE odrębne systemy ubezpieczeń społecznych dla rolników mają tyko Finlandia, Hiszpania, Francja, Austria i Niemcy. Pomiędzy systemami ubezpieczeń w tych krajach nie ma dużych różnic, mają za to jedną cechę wspólną – w dużej części są dofinansowywane z państwowej kasy. Dzięki temu rolnicy nie płacą wysokich składek. Inaczej jednak niż u nas wygląda naliczanie składek. We Francji i w Niemczech na jej wysokość wpływa zarówno wielkość gospodarstwa jak i jego dochodowość.
W wielu cywilizowany krajach dopłaca się do rolnictwa i systemu ubezpieczeń społecznych rolników niezależnie od tego czy państwo jest bogate, czy biedne, ponieważ cena żywności z założenia ma nie być ściśle uzależniona od kosztów jej produkcji – mówi Jarosław Kalinowski. Współczesne społeczeństwa mają świadomość, że konsument musi mieć dostęp do zdrowej i taniej żywności. W związku z tym cena żywności ma być ceną socjalną, często niższą od kosztów wytworzenia artykułów spożywczych. Wniosek stąd, że dopłaty do rolniczej produkcji i ubezpieczeń społecznych nie są kierowane do rolników, ale przede wszystkim do ogółu konsumentów, czyli do społeczności miejskiej i wiejskiej, aby każdy mógł kupować żywność tanio – przekonuje szef PSL-u. Jednocześnie chciałbym przypomnieć, że w czasie kiedy sprawowałem urząd Wiceprezesa Rady Ministrów – Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, podjąłem działania, poparte przez Radę Ministrów zmierzające do rzeczywistego uszczelnienia systemu ubezpieczeń społecznych rolników oraz zróżnicowania wysokości składek i świadczeń, według kryterium dochodowego. W mojej opinii są to kierunki, w których mogłaby zmierzać racjonalna korekta systemu rolniczych ubezpieczeń społecznych. Trzeba także pamiętać, że zgodnie z ustaleniami Rady Ministrów, KRUS będzie zajmowała się rentami strukturalnymi w rolnictwie. Ewentualna reforma powinna też uczynić z KRUS instytucję, posiadającą w swojej ofercie pełny pakiet podstawowych produktów ubezpieczeniowych, w tym majątkowych i klęskowych, kompleksowo zabezpieczających rolników, ich rodziny i warsztat pracy od zdarzeń losowych. Dlatego – odpowiadając ściśle na zadane na wstępie pytanie – należy stwierdzić, że nieprzemyślane zmiany w KRUS, mogą doprowadzić do rozregulowania dobrego systemu ubezpieczeń społecznych rolników lub nawet do jego likwidacji, a tym samym – wprowadzenia ogromnej ilości biednych ludzi mieszkających na wsi poza ramy socjalnego systemu państwa. Zahamowane zostaną także stymulowane przez system pozytywne zmiany na wsi: wymiana pokoleniowa i obrót ziemią Działania rządu w konsekwencji mogą też dotknąć – oprócz środowiska wsi – mieszkańców miast, poprzez drastyczne podwyższenie cen żywności – obawia się Jarosław Kalinowski.
Niestety nie możemy przedstawić stanowiska Samoobrony RP na poruszany temat, gdyż mimo kilkakrotnie zadawanych w tej sprawie pytań nie doczekaliśmy się odpowiedzi, Być może ugrupowanie tak jest obecnie zajęte porządkowaniem własnych szeregów, że na dalszy plan zeszły losy tych, w imieniu których zobowiązali się występować, czyli polskich rolników.
A co na zapowiadane zmiany sami rolnicy? Są zdezorientowani i nieco zagubieni. Może to nasze ubezpieczenie powinno być w ZUS-ie, bo mielibyśmy lesze renty i emerytury? – powiedziała Zofia Zawada z Kwiatkowa w gminie Otmuchów na Opolszczyźnie. Teraz są bardzo niskie i na wszystko brakuje – na utrzymanie, na węgiel, na życie i na opłaty. Trudno za wszystko zapłacić z 500-zlotowej renty. Nie boję się, że w ZUS-ie być może byłby słabszy dostęp do sanatoriów, i do rehabilitacji, bo rolnicy tak rzadko z tego korzystają. Nawet do lekarza chodzą z, jak to się mówi, dopiero z "głową pod pachą". Trudno mi się wypowiedzieć gdzie będzie lepiej w ZUS czy KRUS. Chciałabym, żeby ktoś mi pokazał konkretną kalkulację jak wysokości składek przełożą się na wysokość świadczeń. Najważniejsze, żeby te emerytury i renty były wyższe – wyraziła nadzieję Pani Zawada.
Jeśli Państwo, odwiedzający nasza stronę, chcielibyście wyrazić własne opinie na temat zapowiadanej reformy ubezpieczeń społecznych rolników i zmian dotyczących Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zapraszamy do wzięcia udziału w publicznej dyskusji na ten temat na Forum.