Być może od przyszłego roku żaden kredyt nie będzie mógł być oprocentowany na więcej niż 18,3 procent. Część specjalistów uważa jednak, że poselski projekt rozprawienia się z lichwiarskimi odsetkami może przynieść więcej szkody niż pożytku.
W Sejmie trwają prace nad ustawą o kredycie konsumenckim, która ma uniemożliwić nadmierne oprocentowanie kredytów i pożyczek. Według dwóch odrębnych projektów w Polsce maksymalna stawka kredytu mogłaby zostać postawiona na poziomie 150 lub 133 procent odsetek ustawowych. Na dziś te stawki wynosiłyby 16,3 lub 18,3 procent. W tym drugim przypadku limit miałby obejmować nie tylko kredyty dla gospodarstw domowych, ale wszystkie.
Długi idą w miliardy
Jak argumentują posłowie - dziś wielu Polaków musi spłacać kredyty zaciągnięte w niekorzystnym momencie, na krzywdzących warunkach. Często okazuje się, że klienci nie rozumieją lub wręcz nie znają zapisów umów kredytowych, które zobowiązują ich do płacenia bardzo dużych odsetek. Korzystają z tego nie tylko banki, ale także firmy pożyczkowe, które swoim klientom są w stanie pożyczyć pieniądze choćby od ręki, ale z oprocentowaniem miesięcznym przekraczającym nawet... roczną stopę oprocentowania w bankach.
Dziś zadłużenie gospodarstw domowych w Polsce wynosi 76 miliardów złotych, a przeciętne oprocentowanie konsumpcyjnych kredytów złotowych sięga 16 procent. Jednak znacznie wyżej, nawet do 40 procent wynosi oprocentowanie niezabezpieczonych lub słabo zabezpieczonych kredytów ratalnych, gotówkowych oraz kart kredytowych. Przy czym rzeczywisty kosz kredytu kryje się nie tylko w oprocentowaniu, ale także w jego ubezpieczeniach, prowizjach itd...
Archaiczny pomysł
Posłowie zaproponowali, wzorem kilku innych krajów, wprowadzenie ustawy o
kredycie konsumenckim. Ale przeciwko tej propozycji opowiedziało się grono
ekonomistów. Profesor Wojciech Pyzioł, kierownik Zakładu Prawa Bankowego
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie twierdzi wręcz, że ustawa może okazać
się... szkodliwa.
Zwalczanie lichwy przy pomocy systemu odsetek
maksymalnych było przez wielu specjalistów uważane za anachroniczne i
nieefektywne już przed II wojną światową – mówi profesor. Po
drugie, można się spodziewać, iż banki obniżając oprocentowanie pewnych
kategorii kredytów zrekompensują wynikające stąd straty podniesieniem
oprocentowania innych kategorii kredytów. Będziemy wówczas mieli do czynienia z
sytuacją, w której poziom oprocentowania wszelkich kredytów będzie poziomem
sztucznym. Po trzecie, można się spodziewać, iż pewna kategoria kredytobiorców
pozbawiona zostanie w ogóle dostępu do kredytu nawet wówczas, gdyby chcieli oni
i mogli zapłacić za kredyt wyższą cenę – twierdzi Pyzioł.
Podobne zdanie mają eksperci Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Według nich około 800 tysięcy gospodarstw domowych miałoby stracić dostęp do kredytów, co, miałoby ograniczyć rynek sprzedaży ratalnej.
Według profesora Wojciecha Pyzioła powinny wystarczyć istniejące już przepisy kodeksu cywilnego przeciwdziałające lichwie. Należy również rozwijać system informacji o ryzyku kredytowym, a zadłużonych konsumentów powinna chronić możliwość upadłości konsumenckiej.