Złoty podążał w środę za kursem euro do dolara, co doprowadziło do nieznacznego osłabienia polskiej waluty wobec dolara. Dolar nadal jednak kosztuje mniej niż 3 zł, a dealerzy nie spodziewają się większych zmian do końca roku.
Około 16.00 za euro płacono 4,0650
wobec 4,0550 zł we wtorek. Dolara wyceniano na 2,9950 zł wobec 2,9745 zł we
wtorek. Odchylenie od parytetu wynosiło 16,23 proc. po mocnej
stronie.
Złoty zachowywał się w
środę bardzo stabilnie, w zasadzie jego kurs podążał za eurodolarem. Stąd
osłabienie złotego w ciągu dnia z poziomów 2,9750 zł za dolara i 4,0550 zł za
euro do odpowiednio 2,9950 zł i 4,0650 zł – powiedział w środę PAP
Marcin Giziński z TMS. Jego zdaniem, taki stan rzeczy
utrzyma się w kolejnych dniach ze względu na brak istotnych informacji na rynku.
Będziemy pozostawać pod wpływem
eurodolara. Dane o bilansie płatniczym w październiku, które w czwartek
opublikuje NBP, nie powinny mieć większego znaczenia – dodał Giziński.
NBP poda dane o październikowym rachunku obrotów bieżących w
czwartek o 16.00. Rynek szacuje, że deficyt na rachunku obrotów bieżących w
październiku wyniósł 41,33 mln euro wobec wrześniowego
deficytu wynoszącego 224 mln euro. Przedział prognoz
dla październikowych danych na rachunku obrotów bieżących wynosi od deficytu 166
mln euro do nadwyżki 70 mln
euro.
Minimalną aktywność inwestorów widać też było na rynku
obligacji. Jak powiedział PAP analityk Pekao SA Tomasz
Zdyb, praktycznie nie było żadnych transakcji. Efekt
niskich obrotów to rentowność niemal niezmieniona wobec poziomów z wtorkowego
popołudnia. Około 16.05 dochodowość obligacji
dwuletnich wynosiła 6,23 proc., pięcioletnich 6,13 proc. (we wtorek było to 6,12
proc.), a dziesięcioletnich 5,79 proc. (wobec 5,80 proc.).
Raczej nic się nie wydarzy w czwartek. Informacje o bilansie nie są danymi, które mają wpływ na rynek obligacji, tym bardziej, że tracą one na znaczeniu ze względu na trudną prognozowalność. Poza tym mamy już końcówkę roku, a wtedy nie zawiera się poważnych transakcji – powiedział Zdyb.