Z przyjętego przez rząd planu racjonalizacji wydatków społecznych wicepremiera Jerzego Hausera wynika, że potrzebna jest modyfikacja listy działów specjalnych produkcji rolnej uprawniających do ubezpieczenia w KRUS. Weryfikacja ma nastąpić na podstawie rozwiązań przyjętych w krajach UE.
I tu zaczynają się schody. Okazuje się, że w krajach unijnych nie ma jednego wzorca. Przykładowo, w Niemczech hodowcy psów rasowych nie mogą korzystać z uprzywilejowanego ubezpieczenia społecznego rolników, które, podobnie jak w Polsce, jest dotowane przez budżet państwa. Niemiecki ustawodawca wyszedł bowiem z założenia, że ochrona należy się jedynie osobom produkującym żywność. Podobnie jest w krajach skandynawskich.
Ale czy resort finansów ograniczy swoją miłość do hodowców skądinąd bardzo sympatycznych zwierzaków? Nie wiadomo. Jedno jest pewne. KRUS powinien posiadać uprawnienia do przeprowadzania kontroli dochodów ubezpieczonych. W tym celu niezbędna jest możliwość bezpłatnego dostępu KRUS do danych instytucji państwowych przy weryfikacji deklaracji rolników.
Takie rozwiązanie ukróci wszelkiego rodzaju patologie. Nie może być bowiem dalej tak, że młodzi wykształceni ludzie kupują kilka hektarów gruntów rolnych tylko po to, aby korzystać z preferencyjnego ubezpieczenia. I nie zmieni tego nawet propozycja wprowadzenia składki samofinansującej przyszłe świadczenia emerytalne.
Dla osób, które prowadzą hurtownie, sklepy czy firmy public relations, wydatek na przyszłą emeryturę rzędu 250 zł miesięcznie i tak będzie korzystny w porównaniu z kosztami ubezpieczenia w systemie pracowniczym. Skoro bowiem 10 proc. rolników stać na wykupienie dodatkowego ubezpieczenia emerytalnego w firmach ubezpieczeniowych, to może system wymaga dużo bardziej radykalnych zmian niż to obecnie planuje rząd.