Polscy przedsiębiorcy boją się, że po 1 maja załamie się handel z Rosją. Kiedy Polska wejdzie do UE przestanie obowiązywać polsko-rosyjski traktat o współpracy gospodarczej. Rosjanie nie zgadzają się jednak, by automatycznie objęły nas przepisy rosyjsko-unijnych porozumień handlowych.
Tym samym powstanie luka prawna, która grozi gigantycznym wzrostem ceł na polskie towary. My, Polacy, boimy się, że bogata Unia - zarówno pod względem finansowym, jak i kosztów produkcji niskich - i bogata w surowce Rosja, po naszym wejściu do Unii zaczną między sobą robić interesy, a my staniemy się korytarzem do tych interesów i rolą naszą będzie sprzątanie tego korytarza, żeby zawsze był czysty - ostrzega Feliks Kuligowski z Rady Biznesu Polsko-Rosyjskiego.
Rząd dla rozwiązania tego problemu rozmawia z Rosją, ale - jak przekonuje wiceminister rolnictwa Stanisław Kowalczyk - to konflikt, który jest rozstrzygany na poziomie Unia-Rosja: Handel z Rosją jest również przez nas dostrzegany i widzimy to, ale nie jesteśmy członkami Unii Europejskiej, w związku z tym nie mamy głosu decydującego.
Rosjanie przyznają, że jeśli Komisja Europejska nie dogada się z nimi, to cła na wiele polskich towarów - na przykład żywność - mogą wzrosnąć.