Wypłata dopłat bezpośrednich do gruntów rolnych może rozpocząć się z opóźnieniem. Rolnicy otrzymają jednak do hektara kilka złotych więcej.
Mimo że znane są już stawki dopłat, póki co nie można rozpocząć ich wypłacania. A to dlatego, że Polska nie otrzymała jeszcze od Komisji Europejskiej decyzji o zmniejszeniu powierzchni referencyjnej. - Na razie mamy tylko ustne zapewnienia, że Bruksela zaakceptowała nowe stawki dopłat - informuje Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego w Ministerstwie Rolnictwa. Na oficjalną informację w tej sprawie i opublikowanie odpowiedniego dokumentu trzeba poczekać do 25 listopada. - Liczymy, że tego dnia wszystko będzie już jasne. Pewności jednak nie mamy - dodaje. Jednak w przypadku, gdy KE pismo przyśle kilka dni później, wypłaty nie rozpoczną się planowo, czyli 1 grudnia.
Wysłali za późno
Zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego, wiceministra rolnictwa ewentualne opóźnienie w wypłacie dofinansowania nie będzie leżało po stronie KE, tylko ministerstwa rolnictwa. Strona polska wniosek o zmniejszenie powierzchni, której przysługują dopłaty wysłała późno, bo dopiero w połowie października. - Komisja Europejska ma trzy miesiące na rozpatrzenie naszego wniosku. Prosiliśmy jednak, by odbyło się to szybciej. Minister Jurgiel przypomniał Komisji ostatnio, że czekamy na akceptacje stawek - przyznaje dyrektor Książyk.
Ustalona kolejność
Wiadomo już, że jako pierwsi pieniędzy będą mogli spodziewać się rolnicy, którzy ponieśli największe straty w wyniku klęski suszy. Dzięki zmniejszeniu powierzchni referencyjnej o 0,05 mln ha dopłaty będą wyższe o kilka złotych. W tym roku gospodarze otrzymają 225 zł/ha płatności podstawowej. Natomiast płatność uzupełniająca wyniesie 282,35 zł/ha, co daje łącznie 507,35 zł/ha. Na mniej mogą liczyć producenci roślin energetycznych: wierzby i róży bezkolcowej. Dostaną dopłaty w wysokości 217,32 zł do hektara uprawy.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przewiduje, że wypłata pieniędzy zakończy się w czerwcu przyszłego roku.