Rozszerzenie Europy o kolejne kraje byłego bloku wschodniego to w pewnym sensie proces globalizacji, który polega także na ujednolicaniu "gustów" i sposobów działań gospodarczych.
Wiele podmiotów gospodarczych zaczyna tracić tożsamość narodową na rzecz tożsamości globalnej. Problem ten jest najbardziej widoczny w zjednoczonej Europie, szczególne po rozszerzeniu. Nowe państwa, które starają się być jak najbardziej konkurencyjne zaczęły obniżać podatki i oferować ulgi dla inwestorów zagranicznych. Proces ten ma na celu przyciągnięcie kapitału zagranicznego. Skutek jest taki, że wiele przedsiębiorstw z Europy zachodniej przenosi produkcję na wschód, gdzie otrzymują lepsze warunki do prowadzenia biznesu. Prowadzi to do wojny na słowa między starą a nową Europą. Pojawia się też zjawisko "dumpingu podatkowego".
Realia biznesu w zglobalizowanym świecie powodują, że stara Europa przegrywa i to z kilku powodów. By zmienić tę sytuację należy doprowadzić do uaktywnienia gospodarczego starej Europy, i to najlepiej poprzez zwiększenie efektywności działań przedsiębiorstw.
Po drugie, niskie podatki mogą okazać się jedynym skutecznym narzędziem dla nowych krajów, aby uzyskać przewagę konkurencyjną. Po trzecie wreszcie, należy zacząć wprowadzać w życie postawienia i zalecenia wynikając ze Strategii Lizbońskiej. Minęły dwa lata a nie poczyniono żadnych kroków, aby wprowadzić ją w życie.
Przewodniczący rady nadzorczej Deutsche Bank, Rolf Breuer, w wywiadzie dla tygodnika "Stern" wspomniał, ż bank ten rozważa możliwość przeniesienia siedziby z Frankfurtu do innego centrum finansowego, tym bardziej, że od jakiegoś czasu większość dochodów banku pochodzi z regionów spoza RFN-u. Gdyby tak się stało, byłoby to precedensowe działanie, która zmieniłoby krajobraz działalności przedsiębiorstw na rynkach globalnych. Stałoby się wówczas jasne, że aby osiągnąć sukces na rynku globalnym trzeba funkcjonować tam, gdzie jest tanio i konkurencyjne (niskie podatki i koszty produkcji) - czyli – nie konieczne we własnym kraju. Pojawiają się też inne obrazy tego zjawiska. Niemiecki koncern Volkswagen chce obniżyć zatrudnienie o 30 000 osób, bądź przenieść produkcję tam, gdzie będzie ona tańsza. Nie ma więc takiej możliwości, bez dokonania uprzednio radykalnych zmian w sposobie podejścia do biznesu, by stać się bardziej mobilnym i zwiększyć efektywność.
Tymczasem w Polsce sytuacja wygląda inaczej. Sejm dąży do utrzymania tożsamości narodowej, podczas gdy rząd chce by polska gospodarka była bardziej globalna – czyli otwarta – i przyjaźnie nastawiona do inwestorów zagranicznych. Która opcja zwycięży, pokaże życie. Nie ulega wątpliwości, że procesu globalizacji nie da się zatrzymać. Niestety, na dzisiejszym zglobalizowanym rynku jest miejsce tylko dla silnych, bogatych oraz tych, którzy mają jasno określoną tożsamość. Ale jaką tożsamość: narodową czy globalną?