Wprowadzenie podatku dochodowego dla rolników okaże się dla nich korzystne w dłuższej perspektywie – uważa minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Prace nad zmianami w podatkach dla rolników trwają w Ministerstwie Finansów, ale nie wiadomo, kiedy poznamy ich ostateczny rezultat.
Podatki u większości osób wzbudzają niechęć. Dlatego brak entuzjazmu rolników
- których miałby objąć podatek dochodowy - nie dziwi. Nie ma mowy o drenowaniu
nowym podatkiem kieszeni rolników - podkreśla ministerstwo rolnictwa. Jak
wyjaśnia szef resortu, chodzi o to, aby - tak jak w przypadku podatku, który
dziś płacą przedsiębiorcy - rolnicy mieli możliwość np. odliczania kosztów
inwestycji.
Dziś rolnicy płacą podatek gruntowy niezależnie od
uzyskiwanych dochodów, co jest – zdaniem Wojciecha Olejniczaka - z natury
niesprawiedliwe. Rozliczanie się na zdrowych zasadach, czyli płacenie podatku
jedynie od uzyskiwanych dochodów, ułatwi rolnikom prowadzenie inwestycji oraz
uchroni ich od płacenia za coś, czego nie ma. - Głupotę obecnego systemu
pokazała doskonale tegoroczna susza. Rolnicy, którzy mieli dobre plony zapłacili
taki sam podatek gruntowy jak ci, którzy plonów nie mieli w ogóle -
powiedział minister.
Nowy system może zacząć obowiązywać najwcześniej w
2005 roku. Dla starszych rolników z małych gospodarstw, którym będzie ciężko
prowadzić księgowość, ustawa będzie przewidywała możliwość płacenia podatku
zryczałtowanego.
O przyszłe zasady naliczania podatku boi się PSL.
Ludowcy obawiają się, że nakładając podatek dochodowy na rolników rząd szuka
dodatkowych dochodów dla budżetu. Eksperci dodają, że wyegzekwowanie podatku
byłoby trudne, bo znaczna większość gospodarstw nie prowadzi księgowości, a te
które prowadzą często nie mają dochodu, nie miałyby więc od czego odprowadzać
podatku.
Uzdrawianie KRUS
Ludowcy chcą też dokładnie wiedzieć jak będzie reformowany KRUS - czyli
rolnicze ubezpieczenia. Ich zdaniem, diabeł tkwi w szczegółach. Dziś system KRUS
- przez niektórych specjalistów określany jako wręcz nieracjonalny - zbytnio
obciąża budżet i źle dzieli pieniądze. Na przykład - tak samo dotowane są
emerytury i renty rolników ubogich, jak i tych najbogatszych. Są też i luki w
przepisach umożliwiające płacenie niższej składki na emeryturę rolniczą osobom,
które z takiej możliwości nie powinny korzystać.
KRUS to drugi co do
wielkości system ubezpieczeń w Polsce. I to bardzo atrakcyjny - kwartalna
składka wynosi około 165 złotych. Dla porównania - w ZUS kilkakrotnie więcej.
Tak tanio jest dlatego, że do rolniczych rent i emerytur państwo dopłaca aż 95
proc., czyli blisko 16 miliardów złotych rocznie.
Ministerstwa gospodarki
i rolnictwa postanowiły przyjrzeć się, czy system ten musi dalej tak
funkcjonować. Komisja, która pracuje nad projektem zmian w KRUS proponuje, by
wielkość dotacji państwa do rolniczych składek zależała od wysokości dochodu
gospodarstwa. Im dochód większy, tym dotacja byłaby mniejsza. Zdaniem Wojciecha
Jagły - eksperta z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa, propozycja, by uzależnić
wysokość składki od dochodu jest słuszna, ale w polskich warunkach niewykonalna.
Nasze gospodarstwa są rozdrobnione, a rolnicy po prostu biedni. Zaledwie co
dwudziestego stać byłoby na płacenie większych składek.
Reforma w żadnym
przypadku nie oznacza, że rolnicy będą poszkodowani - zapewnia resort
gospodarki. Ale rolnicy uważają, że na „majstrowaniu” przy KRUS i tak
stracą.