Samorząd rolniczy domaga się wypłacania dopłat bezpośrednich w euro, a nie w złotówkach. Eksperci i politycy chwalą pomysł, ale mają co do niego sporo wątpliwości. Dyskusje ucina rząd, który przypomina, że jak na razie takiej możliwości nie ma.
Inicjatywa Izba Rolniczych pewnie by się nigdy nie pojawiła, gdyby nie to, że kurs europejskiej waluty wobec złotego jest ostatnio bardzo wysoki. Niestety rolnicy na tym nie skorzystają, gdyż wypłacane im właśnie dopłaty bezpośrednie są przeliczane według kursu z 30 kwietnia zeszłego roku.
Wiktor Szmulewicz – prezes KRIR: różnice w tym kursie dzisiejszym są rzędu ponad złotówki. I to powoduje to, że rolnicy są ogromne pieniądze stratni. To jest około 30% mniej niż dzisiaj im UE daje.
I stąd propozycja, aby unijnych dotacji nie przeliczać, tylko wpłacać je rolnikom na konta w euro. Pomysł wywołał spore zainteresowanie i przychylne komentarze.
Jan Krzysztof Ardanowski – doradca Prezydenta RP: jeśli jest taka presja rządu do wejścia do strefy euro i mówi się, że ma to być szansa dla polskiej gospodarki, to trzeba być konsekwentnym. To w takim razie świadczenia unijne wobec polskich obywateli, polskich firm powinny być realizowane już w tej chwili w tej walucie.
Ale było też sporo wątpliwości. Głównie natury formalno – prawnej.
prof. Andrzej Kowalski dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa: proszę sobie wyobrazić, że zdecydowana część społeczeństwa będzie uzyskiwała swoje dochody w złotówkach, część ważna społeczeństwa jakąś cześć dochodów w euro.
Ostatecznie dyskusje uciął minister rolnictwa, który przypomniał, że kwestię tą regulują unijne przepisy.
Marek Sawicki – minister rolnictwa: postulat ciekawy, natomiast póki co, rozwiązania unijne na taki moment dla państw nie będących w strefie euro nie pozwalają.
Ale eksperci w całej sprawie zwracają jeszcze uwagę na drugą stronę medalu, czyli na ryzyko walutowe. Rolnicy chcą euro, gdyż obecnie jest ono drogie. Ale co będzie jeżeli się osłabi i trzeba będzie je wymienić po nie korzystnym kursie.
8239531
1