Świetna wiadomość dla wsi. Pieniądze z unijnych dopłat polscy rolnicy zaczną otrzymywać już od 15 października, a nie dopiero 1 grudnia, jak dotychczas przewidywano - dowiedziała się "Gazeta"
Oficjalną prośbę o przyspieszenie wypłat rząd wysłał do Brukseli w czwartek. Teraz czeka na odpowiedź Komisji Europejskiej, spodziewa się jej na początku września.
Sprawa wydaje się przesądzona, bo - jak ustaliła "GW" - list wysłano w uzgodnieniu z unijnym komisarzem ds. rolnictwa Franzem Fischlerem. Minister rolnictwa Wojciech Olejniczak przyznał nam, że list wysłał i że spodziewa się pozytywnej odpowiedzi: - Jestem przekonany, że Komisja rozumie nasze argumenty i też chce przyspieszenia dopłat. A na pewno taką wolę ma komisarz Fischler.
Rolnicy, z którymi rozmawiali, są wniebowzięci. - Byłbym szczęśliwy, gdyby tak się stało - mówi Krzysztof Bojar, właściciel 800-hektarowego gospodarstwa zbożowego w Lubelskiem. - Pieniądze przyjdą w okresie, kiedy ich najbardziej potrzebujemy, kiedy spłacamy kredyty i kupujemy nasiona i nawozy na odnowienie produkcji na rok przyszły.
Wielu rolników, nieufnych z natury, nadal przebąkuje, że póki pieniędzy nie zobaczą, w dopłaty nie uwierzą. Przyspieszenia wypłat żądają kółka rolnicze, "Solidarność" rolników, Samoobrona. Żądają też podniesienia cen skupu zbóż. Rząd chce więc uspokoić sytuację na wsi i wesprzeć rolników. Po naszym wejściu do Unii stracili oni kilka przywilejów (np. dopłaty do paliw), drastycznie wzrosły koszty produkcji (głównie ceny nasion i nawozów), a tegoroczne zboża staniały w skupie.
W tym roku rolnicy dostaną po 503 zł za każdy hektar zbóż, a na wieś trafi łącznie blisko 8 mld zł dopłat. Ponad połowę daje Bruksela, resztę - polski budżet. Wnioski o dopłaty złożyło ponad 1,4 mln rolników, co oznacza, że dopłaty przypadną na blisko 94 proc. ziemi rolnej. Tak dobrego wyniku nie osiągnął dotąd żaden kraj wstępujący do Unii.