W przyszłym roku szykują się podwyżki dla rencistów i emerytów. Budżet powinien na nie znaleźć dodatkowo 6 mld zł.
Emerytom należy się podwyżka, gdy łączna inflacja z kolejnych lat od ostatniej podwyżki przekroczy 5 proc. Mówi o tym jedna z niewielu ustaw z tzw. planu Hausnera, którą w ubiegłym roku przyjął Sejm.
Według GUS w 2004 r. inflacja wyniosła 3,5 proc. Do tego trzeba dodać inflację z 2005 r. GUS ogłosi ją w marcu przyszłego roku, ale analitycy szacują, że będzie się wahać między 1,5-2,0 proc. Z podwyżek byłyby nici, gdyby tegoroczna inflacja spadła poniżej 1,5 proc. - Ale szanse na to są niższe niż 50 proc. - ocenia główny ekonomista BRE Banku Janusz Jankowiak.
Nie mam wątpliwości, że w budżecie 2006 trzeba uwzględnić wydatki na waloryzację, czyli ok. 6 mld zł – powiedział "Gazecie" były minister polityki społecznej, a dziś niezależny ekspert Krzysztof Pater. Podobnego zdania jest Jankowiak.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta", resort finansów ma na to pomysł - chce zaproponować Komisji Trójstronnej, by renciści i emeryci zamiast podwyżek dostali ulgi podatkowe. Rozważamy zastąpienie waloryzacji podniesieniem kwoty wolnej od opodatkowania – powiedział nam wysoki urzędnik resortu finansów i dodał, że rząd ma czas na wynegocjowanie tego ze związkami i pracodawcami do 25 lipca.
Według Jankowiaka "zamiast wydatków będziemy mieli wtedy ubytek w dochodach, a to łatwiej wyrównać". Nie jest to jednak takie proste. ZUS musiałby najpierw wyliczyć średnią podwyżkę świadczeń, a potem o tyle trzeba byłoby zwiększyć kwotę wolną od podatku. Ale taką zmianę trzeba by wprowadzić w ustawie o podatku dochodowym do końca listopada.