To, że od połowy czerwca do połowy lipca nie zmieniły się ceny, nie stanowi większego zaskoczenia; takie były mniej więcej oczekiwania - powiedział w piątek PAP starszy ekonomista banku Societe General Marcin Mróz.
Główny Urząd Statystyczny podał w piątek, że ceny żywności w I połowie lipca nie zmieniły się w porównaniu z I połową czerwca. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych z wyłączeniem owoców i warzyw w I połowie lipca wzrosły o 3,1 proc. w porównaniu z I połową czerwca. Jak podał GUS, w tym okresie owoce potaniały o 12,9 proc., a warzywa o 21,8 proc. Mięso podrożało o 8,1 proc.
Mróz zauważył, że mamy do czynienia z dwoma czynnikami: bardzo silną deflacją po stronie warzyw i owoców - w obu tych grupach nastąpiły bardzo silne spadki cen - oraz wyraźnym wzrostem cen pozostałej części "koszyka". Zdaniem Mroza, jest to głównie "efekt unijny" skoncentrowany głównie na rynku mięsa, które podrożało o ponad 8 proc.
Mróz uważa, że w nadchodzącym miesiącu czy dwóch będziemy mieli do czynienia ze scenariuszem, w którym efekt letniej deflacji będzie po części zrównoważony efektem unijnym. Może się więc okazać, że pomimo tego, że ceny warzyw i owoców będą spadać, tak naprawdę ceny żywności nie będą miały tak silnego antyinflacyjnego wpływu jak w analogicznych okresach w latach ubiegłych.
Według moich wstępnych szacunków, zakładając, że utrzyma się taka dynamika cen żywności w całym miesiącu, to można szacować, że inflacja będzie w lipcu na poziomie 4,7-4,8 proc. rok do roku – powiedział Mróz.