O prawie dziewięćset procent Ministerstwo Finansów chce podnieść akcyzę na olej opałowy. Wzrost jest tak duży, że aż trudny do uwierzenia.
Według projektu ustawy, stawka akcyzy ma wzrosnąć ze 195 zł do 2000 zł od 
tysiąca litrów. – Nie wierzę, że to jest prawda. Nie wierzę, że rząd 
jest aż tak głupi – denerwuje się Jan Bargieł z Opola, który od kilku 
lat ogrzewa swój dom olejem opałowym. – Już od dwóch, trzech sezonów 
zauważyłem na swoim osiedlu, że ludzie likwidują piece olejowe i gazowe i 
przechodzą na palenie byle czym. Pal licho, gdyby to było drewno albo węgiel, 
ale zaczynają palić oponami! Ja sam nawet nie chcę liczyć, o ile wzrosną mi 
koszty ogrzewania. W ciągu roku zużywam oleju w granicach 3-3,5 
ton.
 
Policzyliśmy więc za pana Jana: jeśli do tej pory płacił 
rocznie za 3000 litrów 4 590 zł (licząc 1,53 zł za litr), to po podwyżce za tyle 
samo zapłaci około 9 990 zł, czyli prawie dwa razy więcej.
Nie mniejszy lament podnieśli szefowie samorządów lokalnych, szczególnie gmin wiejskich. Większość z nich, zgodnie z proekologiczną polityką państwa, zlikwidowała kotłownie węglowe i zainwestowała w urządzenia olejowe (w szkołach, urzędach, bibliotekach, szpitalach). Stało się to przy sporym wsparciu budżetu państwa, który dopłacał do tańszych kredytów. Teraz samorządów nie będzie stać na zakup oleju.
Ryszard Gołębowski, wicewójt Bielawy, był zszokowany wielkością 
podwyżki. – Ogrzewamy olejem wiele gminnych obiektów, między innymi 
przedszkola – powiedział wójt. – Kupujemy w sezonie 180 
tysięcy litrów opału. Do tej pory to był wydatek rzędu 260 tysięcy złotych. Z 
pobieżnych wyliczeń wynika, że po podwyżce akcyzy gmina musiałaby wydać o 155 
tysięcy więcej. Będziemy musieli uszczknąć z pieniędzy na utrzymanie budynków. W 
takiej sytuacji mówienie w Polsce o ekologii traci sens. Mieszkańcy już teraz 
przechodzą na ogrzewanie flotem, mułem i miałem węglowym, które emitują 
olbrzymie ilości siarki. Robią tak, bo nie stać ich na zakup ekologicznych 
nośników energii. Co zrobią gminy, nie wiem.
 
Ministerstwo 
Finansów, w którym urodził się projekt ustawy o podatku akcyzowym, nie 
wiedziało, jak odnieść się do tego, co zdążyło już dotrzeć do opinii 
publicznej. – Czekamy na wyjaśnienia Departamentu Akcyzy – 
mówiła wczoraj Mirosława Melasa z biura prasowego MF, nie chcąc odpowiadać na 
żadne pytania. – Czy to znaczy, że zwyżka akcyzy o dziewięćset procent 
to nieprawda? – Ja nie wiem – odpowiedziała 
urzędniczka.
Oficjalne uzasadnienie podwyżki akcyzy ma na celu udaremnienie stosowania 
przez kierowców tańszego oleju opałowego zamiast droższego napędowego (olej 
opałowy kosztuje w zależności od jakości 1,53 - 1,58 zł za litr, a napędowy - 
2,79 zł). Akcje barwienia oleju opałowego dla odróżnienia obu paliw, 
kontrolowanie baków przez policję i podpisywanie przez konsumentów deklaracji, 
że olej opałowy będzie przeznaczany wyłącznie do ogrzewania, podobno nie 
przyniósł żadnych rezultatów. Dlatego ministerstwo zdecydowało się zniechęcić do 
lania do baków oleju opałowego przez podniesienie jego ceny.
 
Rząd 
jednak nie uwzględnił tego, że drastyczna podwyżka akcyzy spowoduje, iż nie 
tylko kierowcy, ale ludzie mający piece olejowe przestaną kupować do nich 
paliwo. Zawali się proekologiczna polityka państwa i przepadną pieniądze, które 
budżet dopłacał do preferencyjnych kredytów na inwestycje ekologiczne. Chytre 
kalkulacje resortu mogą przynieść odwrotne skutki do zamierzonych, bo sprzedaż 
oleju opałowego drastycznie spadnie.
Nie wierzę, po prostu nie wierzę – powtarza Krzysztof Chrzanowski, współwłaściciel opolskiej spółki AKA, która handluje olejem opałowym. – Każdy pomysł rządu jest głupszy od poprzedniego. Na rynku oleju opałowego już teraz jest źle, a co będzie po takiej zwyżce ceny? Sprzedaż oleju spada, bo ludzie nie mają pieniędzy na inwestowanie w ekologiczne technologie. Zaczną się przestawiać na węgiel oraz koks i stan ochrony środowiska wróci do stanu z początku lat 90.
 Poprosiliśmy Ministerstwo Środowiska o komentarz do planów resortu 
finansów, ale Szymon Majewski z biura prasowego tego resortu odpowiedział, że 
żaden z urzędników nie będzie komentował decyzji innego ministerstwa. Poradził, 
by pytania przysłać faksem bezpośrednio do ministra środowiska Czesława 
Śleziaka. W międzyczasie dzwoniliśmy do resortu finansów z pytaniem o 
komunikat, ale wciąż (tj. do 15.00) go nie było.
 
Urzędnicy cały 
dzień pracowali nad komunikatem: pojawił się w internecie o 18.15. Resort 
wyjaśnia: "Projektowana ustawa zawiera dotychczas stosowaną 
konstrukcję dla określania wysokości stawki podatku akcyzowego. Zgodnie z ustawą 
z dnia 8 stycznia 1993 r. o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym, 
ustawowe stawki akcyzy dla wyrobów akcyzowych mają charakter stawek 
maksymalnych. Jednocześnie zawarte jest upoważnienie dla Ministra Finansów do 
zwolnienia niektórych wyrobów, jak również do obniżania stawek ustawowych w 
drodze rozporządzenia.
 Należy podkreślić, iż zamierzeniem Ministerstwa 
Finansów nie jest wprowadzanie projektem ustawy drastycznych podwyżek akcyzy, 
lecz utrzymanie dotychczasowych zasad konstrukcji stawek podatku 
akcyzowego".
 
Czy to znaczy, że akcyza nie wzrośnie w 
przyszłym roku o 900 procent? Tego się nie dowiedzieliśmy, bo zaraz po 
ogłoszeniu komunikatu z biura prasowego zniknęli wszyscy urzędnicy. Nikt nie 
podnosił słuchawki.
Jak zatem należy rozumieć artykuł 63 projektowanej ustawy, w którym jest 
zapis: "Stawka akcyzy dla paliw silnikowych i olejów opałowych 
wynosi 2000 zł od 1000 litrów".Urzędnicy, posługując się niezrozumiałym 
dla normalnych ludzi dialektem, twierdzą, że niekoniecznie. Konsumenci rozumieją 
to jednoznacznie: będzie drożej.
 
Olej nie jest 
luksusem
Andrzej Diakonow, poseł PIS, członek sejmowej Komisji 
Finansów Publicznych:  – Projekt ustawy o podatku akcyzowym jest w 
tej chwili w podkomisjach. Geneza podniesienia akcyzy jest taka, żeby 
wyeliminować oszustwa na rynku paliw, czyli używanie oleju opałowego zamiast 
napędowego. Rozumiem te działania, ale skala podwyżki jest za duża. Będziemy 
sprzeciwiać się jej wprowadzeniu. Odbiorcy tego paliwa nie poradzą sobie z takim 
skokiem ceny. Akcyza jest to podatek, który nakłada się na szczególne produkty: 
albo uznawane za luksusowe, albo takie, których spożycie państwo chce 
ograniczyć, np. alkohol czy tytoń. Olej opałowy nie spełnia żadnego z tych 
kryteriów, bo jest to towar zaspokajający podstawowe potrzeby życiowe obywateli. 
Nie będzie zgody na takie rozwiązanie.
 
KOMENTARZ
To jakiś 
obłęd. Ministerstwo Finansów podnosi w nowej ustawie stawkę akcyzy ze 195 zł do 
2000 zł, ogłaszając równocześnie w bełkotliwym komunikacie, że nie zamierza 
wprowadzić drastycznej podwyżki akcyzy. Przejaw to schizofrenii, obłudy czy 
traktowania obywateli jak półgłówków? Posługując się prostą logiką, odpowiadam 
po trzykroć: tak!