Prezes Narodowego Banku Polskiego Leszek Balcerowicz poparł autopoprawkę rządu do projektu przyszłorocznego budżetu, uwzględniającą plan oszczędnościowy wicepremiera Jerzego Hausnera. Balcerowicz powiedział, że trzeba rozpocząć skuteczną terapię finansów publicznych, ale będzie to oznaczać cięcia w budżecie. Jutro odbędzie się w Sejmie pierwsze czytanie projektu przyszłorocznego budżetu.
Prezes NBP, który gości w Olsztynie na zaproszenie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, przypomniał, że będąc wicepremierem sam walczył o obniżenie wydatków. Podjęte przez niego próby racjonalizacji systemu zasiłków chorobowych czy likwidacji patologii w zakładach pracy chronionej napotykały, jak się wyraził, na demagogiczny opór.
Balcerowicz dodał, że gdyby nie blokowano tych koncepcji, to uniknęlibyśmy tak poważnych problemów finansów publicznych, jak obecnie. Od powodzenia programu oszczędnościowego zależy wejście Polski do strefy euro. Zdaniem Balcerowicza, mogłoby to nastąpić już w 2007 roku.
Podczas wykładu "Od czego zależy rozwój" prezes NBP mówił, że nie zna przykładu państwa, które odniosło sukces, za bardzo ingerując w gospodarkę i tym samym psując indywidualną przedsiębiorczość. Balcerowicz tłumaczył, że obywatele wydają swoje pieniądze racjonalniej, niż robiliby to za nich politycy.
"Wydatki socjalne w polskim budżecie to 40 procent, w budżetach "azjatyckich tygrysów" to zaledwie kilka procent" - podkreślił Leszek Balcerowicz.